Rozdział dwudziesty czwarty : Pierwsza Zagadka.
*
-Malfoy
to glizda! - Powiedziała zawzięcie tupiąc nogą.
-Przestań
to w kółko wałkować! - Odpowiedział jej chłopak. - Powtarzasz to ciągle już od
dłuższego czasu!
Stali
w Pokoju Życzeń, który dla ich wygody ukazał się pod postacią małego acz
gustownego saloniku. Pod kominkiem stała kanapa i dwa fotele, ale para kłóciła
się przy małym stoliku. Stały przy nim dwa krzesła, w tej chwili oba
przewrócone, bo ich właściciele wstali dość zamaszystym krokiem.
-CO?!
Ten arystokratyczny dupek prześladuje ją odkąd tylko przekroczyła progi tej
szkoły. A teraz jeszcze wykurzył ją z sypialni. - Założyła ręce na piersiach i
mściwie patrzyła na swojego chłopaka.
„Ma
charakterek równie ognisty, co i włosy.” – Pomyślał ten i aż się uśmiechnął.
-Co?
- Zapytała zbita z tropu. - Z czego się śmiejesz? Może ze mnie? - Zmrużyła oczy
i zaczerwieniła się.
-Oj
skarbie. - Chłopak podszedł i objął ją ramieniem. - Nie kłóćmy się o niego.
Szkoda ust. - i usiłował ją pocałować, ale odwróciła głowę nadal zła. Podeszła
do okna.
-Ja
tak tego nie zostawię.
On
zbliżył się do niej i z tyłu objął rękami. Oparła się o niego.
-Wiem.
- Mruknął. Jego dziewczyna była osobą, którą śmiało można porównać do wulkanu.
Pociągała go i była niebezpieczna. Wybuchała w najmniej oczekiwanym momencie i
kiedy nikt się tego nie spodziewał. Była niesamowita. Stawiała sobie jakiś cel
i uparcie do niego dążyła. Czasami nawet po trupach, ale to mu nie
przeszkadzało.
-Pomożesz
mi? - Spytała z nadzieją.
-Oczywiście.
- Była niebezpieczna, ale także na swój sposób słaba. Jak to każda młoda
kobieta. Dla niej zgodziłby się nawet na pojedynek ze smokiem. Dosłownie. Bo w
przenośni takowy czeka go już wkrótce.
Chłopak
przybliżył usta do jej smukłej szyi. Powoli zaczął ją ssać powodując powstanie
malutkiej „malinki”.
-Mmmm.
- Zamruczała ta i odwróciła się do niego. Ujęła jego twarz w dłonie i namiętnie
pocałowała. Świat zawirował w tańcu tak jak ich języki w ustach.
Zapomnieli
się.
*
-Czołem
K2. - rzucił Draco. - Gdzie Diabeł?
-Cze.-
Odezwał się wielki chłopak. - Był u siebie.
-Nie
ma go. Nie…- nie dokończył.
-Witaj
Smoku. - Do rozmawiających podszedł wysoki blondyn.
-Lordzie*.
- Smok uścisną mu rękę. - Widziałeś Diabła?
-Ta.
- Zaśmiał się ten. - Jestem zły, ale w piekle nie byłem.
-Daj
spokój.
-Dostał
sowę i wyszedł niedawno. - Dołączył do nich Taha. - Cześć.
-Sowę?
- Zapytał Malfoy. - O tej porze? Od kogo?
-Nie
mam pojęcia.
-A,
po co ci on?
-Napić
się. - Odparł ten spokojnie. - Ale do tego to i wy mi wystarczycie. – Błysk w
oku.
Muszę
odreagować sprawę Granger.
-Zatem
zapraszam do mnie. - Taha teatralnym gestem zaprosił ich do swojej sypialni.
-No
to rozumiem. - Wykrzyknął szczęśliwy K2.
Koledzy
zamknęli się w pokoju racząc się kilkoma butelkami alkoholu.
Blaise
nie wrócił na noc.
*
Gryfona
niezbyt przytomna stawiła się na śniadaniu. Wczorajsze plotki z przyjaciółkami
śniły się jej całą noc. Na dodatek dało jej się we znaki znamię pod lewą
piersią. Nie bolało jej już od bardzo dawna. Czy to możliwe, że coś mnie teraz
uczuliło? Może, dlatego że wróciłam do szkoły? Czemu teraz? Czy coś mi
grozi? Czy może ból ma podłoże bardziej
psychiczne? Boże, dlaczego teraz, gdy już prawie zapomniałam?
Odganiając
od siebie te myśli a także obraz skaczącej jak królik po pokoju Tory dziewczyna
weszła do Wielkiej Sali. Zerknęła na
stół ślizgonów. Malfoya nie było.
Swoja
drogą to pierwszy dzień a on już się nie stawia o czasie!
„Nigdy
nie pył osobą szanującą prawo. Zawsze uważał, że ono jest dla innych, dla
gorszych.” - Odezwał się kpiący GŁOS.
A
zamknij się. - Rzuciła od niechcenia.
Usiadła
na swoim miejscu.
Po
kilku minutach zjawiły się dziewczyny.
-Ty
jak zawsze pierwsza! - Zdumiała się Victoria. Hermiona starała się nie
wyobrażać różowych uszu wystających z jej głowy, jak to było we śnie. Pasowałyby
do długich i falistych blond, jakie dziś miała.
-Nie
to, co ty. - Pokręciła głowa Jenny. - Wyobraź sobie, że trzeba było ją ściągać
z lóżka!
-Hahahaha.
- Zaśmiała się Ginny. - Dałabyś już spokój.
-A
ty to się lepiej nie odzywaj. - Zwróciła się do niej Tory.
-Czemu?
- Wtrąciła Hermiona.
-Nie
nocowała u siebie. - Szepnęła Jess.
-CO?!
– Hermiona spojrzała na nią kompletnie zaskoczona. Dziewczynie lekko spłonęły
policzki.
-Mówiłam
wam już, że zasnęłam w bibliotece! - Uparcie obstawała przy swoim.
Dołączyli
do nich chłopaki z jej „paczki” głośno ziewając.
Panna
Granger zamyśliła się.
Jeszcze
nie rozmawiałam z Ginny na temat pewnego chłopaka. Była to rozmowa dość delikatna i dyskretna. I
przede wszystkim bez światków.
Dziewczyna
pomału zaczęła składać wszystko do kupy.
Uśmiech
tego ślizgona, uśmiech Ginny, ślizgon w naszym przedziale, brak Ginny, ślizgon…
Jej rozmyślania przerwała profesor Mary Mayle rozdając plan z rozkładem zajęć.
-No
pięknie! - Zaczął narzekać Ron.
-Bywało
gorzej.- Wtrącił Harry.
Hermiona
zerknęła na swój rozkład.
Dziś
miała zaraz po śniadaniu 2 godziny historii magii., Jedne starożytne runy,
obiad a następnie godzinę zaklęć i 2 godziny opieki przeciw ciemnym mocom na
koniec.
Harry
i Ron mieli taki sam rozkład z pominięciem run. W tym miejscu oni mieli
okienko.
-Nie
jest tak źle. Na początek…- reszta jej zdania utonęła w zgiełku tysiąca sów
przybyłych z poranną pocztą.
Przed
dziewczyną wylądowała mała płymówka przynosząc jej Proroka Codziennego. Zapłaciła jej 5 kuntów i zaczęła przeglądać
gazetę.
-Nie
ma nic ciekawego. – Odłożyła ją na bok i zabrała się do jedzenia tosta z
jajecznicą.
*
Draco,
ładnie ubierając to w słowa, poprzedniego wieczoru upił się do nieprzytomności.
Noc spędził na swoim starym łóżku w lochach.
Obudził
się, co porada parę po godzinie ósmej, ale nie mógł tak pokazać się na
śniadaniu. Cichaczem, korzystając z kilku tajnych przejść dostał się na trzecie
piętro.
Po
porannych czynnościach i doprowadzeniu się do ładu zszedł dumnie do Wielkiej
Sali prawie już opustoszałej. Najwięcej osób siedziało przy jego stole. Cóż w
końcu wczoraj niektórzy z nich ostro zabalowali.
Mierzwiąc
swoje idealne białe kosmyki skierował swe kroki ku swojemu miejscu. Blaise już
był obecny przy stole.
„Hmmm
gdzie on mógł nocować”? Pomyślał zajmując swoją miejscówkę.
Odruchowo
zerknął na stół gryfonów. Granger właśnie skończyła i zbierała się do wyjścia.
„Ta jak zwykle pierwsza!”
*
Hermiona
wpadła do swojego pokoju, złapała za torbę pełną książek i ruszyła do klasy
profesora Binnsa.
Po
dotarciu na miejsce usiadła przed klasą i otworzyła książkę w celu
przypomnienia sobie ostatnich tematów. Nie, to żeby musiała coś sobie
przypominać. Ale tak siedzieć bezczynnie też nie lubiła.
W
końcu nadeszli jej przyjaciele, a także grupa krukonów, z którymi mieli tą
lekcje.
Usiadła
jak zwykle z tyłu klasy obok Harry’ego i Rona. Jenny razem z Tory siedziały
przed nimi, a Parvati z Lavender nieco z boku.
Dziewczyna
uważnie notowała to, co mówił duch ( a powiem, że wojny goblinów z 1600 do
najciekawszych nie należały!), Przy czym rzucała wściekłe spojrzenia na
chłopaków.
-Może
zaczęlibyście go w końcu słuchać?! - Szepnęła zirytowana ich pojedynkiem na
różdżki.
-Hermiono.
- Zwrócił jej uwagę Ron. - Czy to ładnie tak rozmawiać na lekcji?
-I
nam wypominać? - Dodał Harry.
-Zacznijcie
w końcu uważać! - Zdenerwowała się.
Harry
spojrzał na jej twarz. Wydawało mu się, że w jej orzechowych oczach dostrzegł
ledwo zauważalny czerwony połysk.
-Dobra
spoko. - Powiedział powoli.
Hermiona
wróciła do robienia notatek, a czarnowłosy chłopak mrugnął do Rona znacząco.
Wziął do ręki pióro i udawał, że pisze. Rudy zrobił tak samo.
W
końcu usłyszeli upragniony dzwonek. Chłopaki szybko zmyli się na górę, a
Hermiona z Jenny poszły na starożytne runy.
*
-Coś
dziwnego dzieje się z Hermioną. - Zwrócił się do przyjaciela Harry.
-Co
masz na myśli? - Ron podrapał się po nosie.
-No,
zauważyłeś jak wyglądała na lekcji?
-Normalnie
moim zdaniem. Trochę wkurzona, ale jej przejdzie do obiadu. - Uśmiechnął się.
-No,
nie wiem stary. - Chłopka pokręcił głową. - Coś z nią nie tak.
Rudzielec
machną ręką.
-Dojrzewa.
- Zaśmiał się.- Zagramy w eksplodującego durnia?
-Jasne!
*
-Nie
mogę uwierzyć, że już pierwszego dnie zadała nam pracę domową! - Żaliła się
Jenny wchodząc na obiad do WS.
-Trzeba
było z tego zrezygnować. - Rzuciła Tory, która nie wiadomo skąd znalazła się za
dziewczynami. - Runy. - Prychnęła. - Po co ci to?
-Potrzebne.
-Teraz
to się zacznie. - Ron klapnął na swoim miejscu.
-Snape.
- Westchnął Harry.
-Dopiero
za godzinę. - Pocieszyła ich Hermiona. – A zresztą. Wytrzymacie jakoś. Jurto
już sobota!
-To
jutro! - Uniósł się rudzielec.
-A
teraz jest jeszcze dzisiaj. – Dodał Harry.
Na
co dziewczyna tylko pokręciła głową.
Zjadła
pospiesznie obiad i przed kolejną lekcją postanowiła się odświeżyć.
Wchodząc
do swojej sypialni rzuciła koło łóżka torbę z książkami. Z garderoby przyniosła błękitną bielizną, jasne
dżinsowe rurki i kobaltową luźną koszulkę. Rzuciła te rzeczy na łóżko i weszła
do łazienki rozbierając się powoli. Zdjęła ubranie i wrzuciła do kosza na
bieliznę.
Zerknęła
na wannę. „Nie, nie mam czasu na dług kąpiel.” Pomyślała podchodząc do
prysznica.
Potrzebowała
tego. Pod strumieniem gorącej wody jej napięte mięśnie powoli się rozluźniały.
Zaczęła rozcierać sobie kark.
Kąpiel
ją relaksowała.
„Mmm
jutro sobota…- przemknęło jej przez myśl. - Można by polatać.” Zaśmiała się.
Szum
wody skutecznie zagłuszył wszystkie inne dźwięki, w tym także głos pewnego
chłopaka.
A
jeśli chodzi o tego chłopaka to on właśnie plątał się po głowie panny Granger.
Od
wczoraj go nie widziała, ale nie żeby za nim specjalnie tęskniła. O nie. Po prostu,
tak z ciekawości zastanawiała się gdzie on może być? Nie był na śniadaniu.
„Pewnie
zabalował z mopsem.” Zaśmiała się, jakoś tak sztucznie. Chciała się z tego śmiać,
tak szczerze, ale nie mogła. Poczuła coś, czego wcale czuć nie chciała. Ten
chłopak był dla niej zagadką. Najgorsze jest w tym to, że ona tej zagadki
rozwiązać nie umiała!
Przejechała
gąbką po piersiach.
Malutki
wąż, znamię pod lewą piersią, zasyczał niespokojnie. Jakby ją przed czymś
ostrzegał. Albo przed kimś.
Dziewczyna
wyłączyła wodę.
*****************
* Lord - pseudonim Xaviera MacPersona , opis bohaterów zaprasza. Jak pisałam o nim, to jakos nie pomyślałam o Sami Wiecie Kim, ale teraz juz tego nie zmienie, mam nadzieje ze nikomu to nie bedzie przeszkadzało ;)
pozdrawiam
Hhih, jestem geniuszem! Wiedziałam, że Ginny poleci do Blaisa :D
OdpowiedzUsuńHermiona ma znamię? Dlaczego?
Wprowadzasz wątpliwości!! :P Normalnie, już więcej nic nie powiem!