środa, 23 lipca 2014

Pojedynek Serc: Rozdział dwudziesty piąty



Rozdział dwudziesty piąty: Granger. Granger? Granger!

******

Dedykowany Bezimiennej

****


Powoli otwierała drzwi i…
-AAAAAAAAAAA!!!  - Zatrzasnęła je z powrotem. - Wynoś się!!! Natychmiast!!!
W progu jej łazienki stał oparty o drzwi Draco Malfoy.
-Ja tylko… - zaczął najwyraźniej nieco zakłopotany.
-Wynoś się!!! - Krzyknęła ponownie.
Wyszedł. Hermiona chwile odczekała.
Przez szparę zerknęła na zewnątrz.
Pusto.
„Naprawdę wyszedł.” Odetchnęła z ulgą.
Wyszła z kabiny i szczelnie owinęła się białym, puchowym ręcznikiem.
Stanęła przed lustrem i przeczesała palcami włosy.
Westchnęła.
Zmieniała się. I nie tylko ona to zauważyła.
Z małej kujonki stała się młodą kobietą. I już nie taką wcale małą.
Jej piersi nabrały kuszących kształtów, pogłębiło się wcięcie w tali, a pupa także się zaokrąglała. Miała płaski brzuch i słodki kolczyk w pępku. Sylwetki klepsydry mogła jej pozazdrościć niejedna modelka. Jednak pomimo wyglądu wręcz idealnego czegoś nie miała. Nigdy nie miała prawdziwego chłopaka.
Kiedyś był Olivier, a potem Wiktor, ale żaden z nich nie był jej naprawdę bliski.
Ot, takie chwilowe zauroczenie nastolatki.
Ale teraz, kiedy za kilka dni wkroczy w pełnoletniość zdała sobie sprawę, że nie ma na świecie osoby, która była by dla niej bliska jak rodzice, albo i bliższa.
Teraz stając się młodą kobietą mogłaby zacząć sobie układać życie z ukochanym mężczyzną. Ale skąd wziąć takiego?
Będąc małą dziewczynka wierzyła, że kiedy dorośnie pod jej dom przyjedzie Książe na białym rumaku i szepcząc czułe słówka porwie ją w krainę mlekiem i miodem płynącą.
Tak było kiedyś, ale nie teraz.
Boleśnie odczuła na swoim ciele ciężar życia. Okres dojrzewania nie był taki, jaki chciała żeby był. Nie był prosty, łatwy, bez problemowy.
Przeciwnie. Był bolesny.
Ciągłe upokorzenie bolało ją jak cholera. I choć na zewnątrz pokazywała, jaka jest silna, w środku jej serce i dusza, krwawiły. Tak mocno krwawiły.
Zerknęła na swoją bladą twarz w lustrze, na zarumienione ze wstydu policzki i oczy przesłonięte lekką mgiełką.
, „Dlaczego?” Zapytała siebie. „Dlaczego to tylko mnie spotyka?”
„Jesteś inna. Nigdy nie będziesz taka jak ONI.” - Odpowiedział jej GŁOS, który zlekceważyła.
Malfoy.
On jest jej przekleństwem. Jej najgorszym koszmarem, z którego nie może się obudzić. Tak bardzo chce, ale nie może. Tak bardzo…ale…
Ale on bywa inny. Nie wiadomo, kiedy ukazuje swoje prawdziwe oblicze.
„Kim jest?” Pyta, lecz GŁOS jej nie odpowiada. Nikt jej nie odpowiada.
Na sekundę przed tym jak zatrzasnęła drzwi od kabiny prysznicowej ujrzała jego twarz, jego wzrok skierowany na jej ciało.
Nigdy nie widziała takiego spojrzenia u niego. Nie widziała go u nikogo!
W jego stalowych oczach nie było pogardy, złości czy zniesmaczenia.
Była za to ciekawość, pragnienie i głód. Tak, w oczach tego zimnego arystokraty widziała głód. I to ona miała być jego pokarmem. Ona z tym swoim kuszącym i ponętnym ciałem. Ona z tą brudną krwią.
Ona.
Pokręciła głową. Dziewczyna w lustrze zrobiła to samo.
Uśmiechnęła się do niej i ona też pokazała jej swój uśmiech.
Przyjrzała się swojemu zarumienionemu obliczu.
„Nie. - Powiedziała stanowczo. - To nie może być pragnienie. Nie u niego.”
Dziewczyna z lustra mrugnęła do niej zalotnie jednym okiem.
Hermiona przyłożyła swoją ciepłą dłoń do zimnej tafli lustra. Jej ciało przeszedł dreszcz.
Mały złoty wąż zaczął krążyć wokół jej lewego nadgarstka.
Dziewczyna uśmiechnęła się, na chwilę zatapiając się w wspomnieniach.

Mała najwyżej trzyletnia dziewczynka siedziała w dużym pokoju przed szafą z lustrem. Rodziców nie było w domu, a dziewczyna, która miła się ją opiekować zasnęła na kanapie. Dziecko przyłożyło obie rączki do swojego odbicia. Mały wąż krążył wokół jej nadgarstków powodując na jej twarzy szczery uśmiech. Wąż, co chwila gonił swój ogon i zataczał pętle na jej rękach. Dziewczynka śmiała się z jego zabawy. Uwielbiała go. Tylko on ją rozumiał, tylko on był z nią cały czas, tylko on się nią opiekował.
W myślach nazywała go „mooj woss”, gdyż jeszcze nie opanowała poprawnej wymowy niektórych wyrazów. Trudno się jej dziwić, skoro miał dopiero kilka latek.
Powracając do rzeczywistości dziewczyna uśmiechała się do siebie.
Jej „woss” był uśpiony od kilku lat, a dokładniej odkąd skończyła 11 lat.  A tu obudził się dzisiaj i jest skory do zabawy!
Pogłaskała go wolną ręką.

Przypomniała sobie inne zdarzenie.

Nowy Jork.
Ta sama dziewczynka tyle, że nieco starsza siedzi na kozetce u lekarza.
-Co to może być? - Pyta kobieta, matka dziewczynki.
-Szczerze pani powiem, że spotykam się z tego typu znamieniem pierwszy raz. - Mężczyzna w białym fartuchu kręci głową. Przez chwilę przygląda się dziecku. - Jednak jestem pewny, że da się to racjonalnie wyjaśnić.
-Niby jak? - Kobieta zaczyna ubierać córkę. Znamię pod jej lewą piersią „przemieszcza się sycząc niespokojnie.” Jest to mały, złoty wąż.
-Trzeba zrobić dodatkowe badania, testy. Możliwe, że konieczna będzie próbka tka…- nie kończy.
-Pan chyba żartuje! - Wybucha kobieta. - Nikt, ale to nikt nie będzie kroił mojego dziecka.
-Niech pani posłucha…
-Nie to pan niech posłucha. Żegnam. – Bierze dziecko na ręce i zmierza do wyjścia.
-Pani Martin popełnia pani poważny błąd.
-Nie sadzę. – Wychodzi trzaskając drzwiami.

Londyn. Parę lat po incydencie w Nowym Jorku.
-Córeczko. - Kobieta zwraca się do dziewczynki. - Zapamiętaj jedno. Twój mały przyjaciel musi pozostać w ukryciu. Rozumiesz? 
-Tam mamo - ośmiolatka energicznie kiwa głową.
-Nikt nie może się o nim dowiedzieć. Nawet tata. Rozumiesz?
-Tak mamo.

Jej mały przyjaciel.
On był jeszcze jednym z powodów, dla których dziewczyna unikała jakichkolwiek kontaktów bliższych z płcią przeciwną.
Nikt nie mógł go zobaczyć. Zamknęliby ją w Mungu i zaczęli badać. To nie jest normalne nawet jak na świat magiczny, aby ktoś, ktokolwiek miał na ciele znamię, tatuaż, które żyło by własnym życiem.
„To nie jest normalne.”
, „Ale czy TY jesteś normalną dziewczyną, o przepraszam, kobietą?” Zapytał GŁOS.
Hermiona pokręciła głową. „Teraz to się odzywasz? Tak? I jeszcze niepytany?”
Znów zerknęła na swoje odbicie i oderwała rękę od lustra.
„A co jeśli Malfoy coś widział? - Pomyślała. - Ten jego wzrok…” i aż wzdrygnęła się na samą tylko myśl. Jej policzki okrył jeszcze większy rumieniec. Zerknęła na drzwi.
Stanęła przed nimi i wyciągnęła rękę. Odetchnęła głęboko i wyszła z pomieszczenia.
-Co ty tu robisz?!!! Wynocha!!! - Na jej łóżku leżał rozwalony ów chłopak, który mógł zobaczyć jej wszystkie wdzięki. Zamierzała wrócić do swojej kryjówki, gdy…
-Spokojnie Granger. To, co trzeba już widziałem. – Odpowiedział on spokojnie, na co ona zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
Spojrzała na niego mrużąc oczy.
-Czego chcesz? – Wyprostowała się dumnie.
Chłopak powoli wstał i podszedł do niej.
–Chyba coś zgubiłaś. - I zamachał jej stanikiem przed nosem. Zlustrował ją przy tym całą, dłużej zatrzymując wzrok na jej piersiach.
Hermiona złapała za stanik i zamknęła się w łazience.
Po chwili usłyszała jego śmiech i trzaśnięcie drzwi.
Jednak postanowiła nie ryzykować.
Chodziła chwile po pomieszczeniu.
„Nie, tak nie można. To bez sensu”
Zaraz, przecież panna- ja- wiem –wszystko- najlepiej nie może spóźnić się na lekcję. A to może się zdarzyć, jeśli zaraz stąd nie wyjdzie.
Wzięła głęboki oddech i wychyliła głowę za drzwi. Pusto.
Wyszła, chwyciła za swoje ubrania. Różdżką wysuszyła włosy. Na ramiona zarzuciła szatę, chwyciła za torbę i biegiem ruszyła na zaklęcia. Do dzwonka zostało jej dosłownie kilka minut. Przyspieszyła.
Na końcu korytarza ujrzała rudą czuprynę Rona i blond warkocz Jenny.
-Uff! - Sapnęła podchodząc do nich.
W tej samej minucie usłyszeli dzwonek na lekcje.
*

Godzinę później wszyscy wychodzili z Sali z niewesołymi minami. No może nie wszyscy.
Pewna gryfona miała na twarzy szczery uśmiech.
Jej, jako jedynej nie zadano pracy domowej. Cała reszta, gryfoni jak i krukoni, mieli za zadanie napisać esej na 2 stopy pergaminu o używalności, jaki i dobrych i złych cechach zaklęcia NIGTYCRYT*. Jako że to klasa owutemowa poziom nauczania podrósł bardzo wysoko. Niektórzy jak Neville i Ron mieli z tym nie lada problem. Niestety.
-No, to teraz tylko jakoś przeżyć Snape. - Westchnął Harry.
Hermiona przewróciła oczami.
-To pierwszy dzień. - Szepnęła Tory. - Może się zlituje?
-Co ty z hipogryfa spadłaś? - Zapytał ją poważnie Ron. - Zlituje? W jego słowniku nie ma takiego słowa!
-W twoim Weasley też. W twoim też.
Wszyscy odwrócili się w kierunku głosu, który wypowiedział to zdanie.
Ron zmrużył oczy i się zaczerwienił. Podobnie jak i Hermiona. Tyle, że ona z innego powodu niż Rudy.
-Spadaj Malfoy. - Rzekł Harry. - Jeśli ci życie miłe.
Blondyn uniósł brwi i uśmiechnął się.
Hermiona starała się stanąć tak, aby jej nie była widać za bardzo. Schował się za wysokiego Rona.
Jednak Malfoy ją wypatrzył. Minoł zdezorientowanego rudzielca i szepnął jej do ucha:
-Bez ubrania wyglądasz znacznie lepiej.- Na co ona zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Teraz na jej twarzy śmiało można było smażyć jajka.
Niby to był szept, ale i tak wszyscy go usłyszeli.
-Co on...? - Zaczął mówić Ron.
-Hermiono…?
W tej chwili usłyszeli dzwonek.
Hermiona błogosławiąc w duchu krótkie przerwy wpadła jak burza do klasy i usiadła między Lavender i Parvati, które stały dalej i nie słyszały, co powiedział blondyn.
Reszta klasy zajęła swoje zwykłe miejsca.
-Granger! - Zagrzmiał Snape, na co biedna i już i tak wystraszona dziewczyna zerwała się z miejsca, momentalnie blednąc.
-Tak panie profesorze?

********************


*NIGTYCRYT- Zaklęcie podobne do dzisiejszego accio tylko teleportowało dana rzecz nawet z drugiego końca świata. A zaleta jeszcze jedna było to, że nie miało znaczenia, jakiej wielkości jest dany przedmiot (Np. można było teleportować cały dom, może nawet Hogwart, ale bez przesady). – Zaklęcie zaczerpnięte ze strony internetowej o HP.


Pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. Czego ty od niej chcesz, Snape? Czyżbyś wiedział? Wcale bym się nie zdziwiła! Och, padnę przez Ciebie na zawał Esper!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym miała wybrać najlepszą powieść psychologiczną, to wybrałabym tego bloga. Bez kitu, Esp... Przez chwilę myślałam, że to Spirala, ale później się zorientowałam, że to Pojedynek. O Matko! Tak jak Promise, zaraz padnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy założyć jakieś nie wiem kółko wsparcia, czy coś :D. Bo momentami emocje sięgają zenitu :D

      Usuń
    2. Poem, toć Ty to juz czytałas:P tylko nic nie zdradzaj! heheh tez sie zapisuje do tego Kółka Wsparcia! :D

      Usuń
    3. A więc wspieraj mnie, że każesz mi czekać na dalsze części :D

      Usuń