czwartek, 24 lipca 2014

Pojedynek Serc: Rozdział dwudziesty ósmy



Rozdział dwudziesty ósmy: „Dlaczego?”


****



-Dziękuje! - Dziewczyna rzuciła mu ręce na szyje i pocałowała w oba policzki. - Jesteś wielki!
-Co ty koszykarzy nie widziałaś? - Droczył się z nią, ale oddawał pocałunku z równą pasja jak i ona.
-Mmmm…
„Za co ona mi dziękuję?” Pomyślał „A tam nie ważne.”

*

-Dlaczego?
-Co, dlaczego?
-Dlaczego zrezygnowałeś z sypialni i oddałeś cale piętro Granger?
-Co już Granger? A gdzie szlama? – Zapytał ironicznie. - Zresztą, chciałem to oddałem. – Powrócił do rozpakowywania swojego kufra, którą to czynność przerwał, gdy usłyszał pukanie do drzwi. - A tak w ogóle to skąd to wiesz? Sam podjąłem to decyzje dość nieoczekiwanie.
-Granger chciała postąpić tak samo.
-Wiem, spotkałem ją u dyrektorki.
-Wiec, dlaczego?
-Po prostu? Taki kaprys. – Zerknął przelotnie za Zabiniego i podszedł do barku opierając na nim obie ręce.


Położył gdzieś swój rozkład patroli, a że miał taki sam jak Granger postanowił skorzystać z jej.
Bez pukania wszedł do sypialni gryfonki. „Czyżby wyszła?” Pomyślał. Podszedł do łóżka, na którym leżały jej ciuchy. Dwoma palcami podniósł jasno niebieski koronkowy stanik.
-Hmmm. - Rozejrzał się po wnętrzu uważniej.
-Granger! - Zawołał. –Jesteś?
Zza drzwi łazienki dochodził szum prysznica. Brala kąpiel.
„Tak w środku dnia?”
Nadal trzymając w rękach część jej bielizny zbliżył się do drzwi. Delikatnie nacisnął klamkę i uchylił je na kilka cali. Nie chciał wyjść na jakiegoś zboczeńca czy coś, ale pokusa zobaczenia jej nagiej była zbyt silna by ją zlekceważyć. Wsadził głowę miedzy szparę. Z kabiny prysznicowej znajdującej się w rogu łazienki leciała woda. Gorąca, sądząc po ilości pary. Chłopak jęknął w duchu. Przydymione drzwi skutecznie uniemożliwiały mu zobaczenie czegokolwiek dokładnie. Widział tylko ogólny zarys jej sylwetki. Gdy w pewnej chwili stanęła bokiem wyraźnie zobaczył zarys jej piersi i pośladków. Kuszące wcięcie w tali spowodowało u niego przyspieszenie bicia serca i wzrost pożądania, które ogarnęło jego umysł.
W końcu zakręciła wodę.
„No! Ileż można czekać?!” Pomyślał przyglądając się jej cały czas.
Uchyliła delikatnie drzwi i…
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - Krzyknęła donośnie i zatrzasnęła je z powrotem. - Wynos się! Natychmiast!
Krzyk sprawił, że chłopak otrząsnął się z lekkiego szoku.
-Ja tylko… - zaczął trochę zbity z tropu.
-Wynos się!
Draco posusznie zamknął za sobą drzwi łazienki, ale nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić z jej sypialni.
Przeciwnie. Ułożył się wygodniej na jej łóżku. W rękach nadal obracał jej stanik.
Po kilku długich minutach z łazienki wyłoniła się czerwona na twarz dziewczyna w białym ręczniku i z mokrymi włosami. Jej wzrok padł na łóżko, na którym zauważyła uśmiechniętego chłopaka.
-Co ty tu robisz? Wynocha! - I odwróciła się z zamiarem schowania się z powrotem w łazience.
-Spokojnie Granger. To, co trzeba już widziałem. - Powiedział lekko, co spowodowało, że ona zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
-Czego chcesz? - Zatrzymała się na progu i wyprostowała dumnie. Pomimo upokorzenia starała się zachować godnie.
Draco powoli wstał i podszedł do niej. Zamachał jej przed nosem stanikiem.
-Chyba cos zgubiłaś. – Zlustrował cala jej sylwetkę, dłużej zatrzymując wzrok na piersiach.
Ach ci faceci!
Hermiona złapała za stanik i zamknęła się w łazience.
„Nigdy bym nie pomyślał ze jakaś panna może być aż tak wstydliwa.” Zaśmiał się z własnych myśli i wyszedł z pokoju głośno trzaskając drzwiami.
To, co poczuł, gdy zobaczył ją (prawie) nagą nie da się opisać. Jej jasna skora przyciągała niczym magnez. Tak bardzo chciał jej dotknąć. Poczuć pod pacami jej jedwabista miękkość. Jej zapach, jej smak. Dotykać ją ciągle, bez przerwy. Pieścić jej miękkie ciało.
Gdy zamykał oczy w wyobraźni królowała ONA. Całkiem naga i należąca tylko do niego. Tylko on miał prawo dotykać jej miękkiej i pachnącej skóry. Tylko on miał sprawiać jej satysfakcje. Tylko on miał ją uszczęśliwić.
Tylko on.
A ona jego.
Żadnego innego.
Musiał być tylko on.
Tylko on i ona.
Tylko ONI.

Widział JĄ za każdym razem, gdy zamykał oczy.
Pragnienie.
Pożądanie.
Głód.
Jej roześmiane oczy i zarumienione policzki, kiedy pochyla się nad nim by złożyć na jego bladych wargach namiętny pocałunek.
Jej nagie ciało wygięte w euforii namiętności.
Jej ciepłe dłonie na jego zimnym torsie.
Jego dłonie oplatające ją w tali.
Pragnienie.
Pożądanie.
Głód.

Dlaczego?
Dlaczego on to wszystko czuje?
Dlaczego w stosunku do niej?
Pragnienie.
Pożądanie.
Głód.

Pragnął jej jak żadnej innej.
Tylko jej.
Dlaczego?
Przecież…
Miał już tyle partnerek.
Nie może pożądać TAKIEJ dziewczyny.
Nie może!
Pragnienie.
Pożądanie.
Głód.

Nie może…
-Nie będę o tym gadać jasne? – Zwrócił się do przyjaciela otrząsając się z własnych myśli. Spojrzał na niego plecami odwracając się do barku. –To skąd o tym wiesz? Musisz mieć dobre źródło informacji.
Diabeł odwrócił wzrok.
-Słyszałem.
-Gdzie? – Zrobił stosowna pauzę. - Podobno masz nowa dziewczynę. – Rzucił zagadkowo, na co Blaise spojrzał nie niego. Był to blef, ale zamierzony. Dzięki temu krótkiemu kontaktowi wzrokowemu Smok mógł wniknąć, choć na chwile w jego umysł. Nim speszony chłopak odwrócił wzrok Draco ujrzał w jego podświadomości wspomnienie rudej dziewczyny. Odsunął się krok w tył. Blaise wiedząc, kogo on ujrzał wyprostował się dumnie.
-Ty…- zaczął arystokrata. –Ty… z nią? Jak? Kiedy? Dlaczego? – Wyciągnął oskarżająco palec w jego stronę. - Spotykasz się ze zdrajcą!
-Ty tak uważasz.
-Jak możesz? Mało masz tutaj dziewczyn?
-To puste nic nie warte lale. Gin jest inna.
Malfoy prychnął.
-Przestań Smoku, zachowujesz się jak jakiś nawiedzony.
-Ja?
-Tak ty. Jak chcesz wiedzieć to jestem z nią na poważnie już od roku.
-Od roku? – Pisnął Draco.
-Tak i jestem z nią szczęśliwy.
-Nie poznaje ciebie. Kim jesteś i co zrobiłeś z Diabłem, którego znalem?
-Po prostu dorosłem.
-Pieprzysz.
-Pamiętasz jak odwiedziłem cię w wakacje?
-Tak. - Zaczął powoli nie bardzo kojarząc fakty. - Pamiętam.
-Pamiętasz, co ci wtedy mówiłem?
-Mniej więcej
Diabeł uśmiechnął się. „Pamiętasz to, czego nie chcesz pamiętać. To dobrze.”
- W każdym bądź razie ja nie mam zamiaru zmarnować sobie życia tak jak moja matka i wszyscy ojcowie. - Prychnął wypowiadając ostatnie słowo. - Gdy Gin skończy szkołę pobieramy się i nic ani nikt mnie nie powstrzyma.
-Nie boisz się zemsty Czarnego Pana?
-Jego już nie ma. A sam słyszałeś. Jego potomek równie dobrze może stanąć po naszej stronie.
-Nie wierze w to, co mówisz.
-Przyzwyczajaj się. Jesteś moim najlepszym kumplem. Zawsze byłeś mi jak brat, którego nie miałem. Ale musisz wiedzieć, że nie zostawię dziewczyny, która zobaczyła we mnie człowieka. Kogoś, kogo warto pokochać. – Odwrócił się do wycia. - Może i ty spotkasz w końcu tą, która cię pokocha. – Zamyślił się - Może już ją spotkałeś tylko o tym nie wiesz? - Pokręcił głową i wyszedł.
Malfoy stal w swoim nowym dormitorium nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć.
W końcu Blaise jest mu jak brat.
Chwilowy zastój płynnego myślenia spowodował u niego chęć za obcowania z kimś z niskich sfer, ale mu to przejdzie. 
Przecież ktoś taki jak on nie może być z kimś takim jak ona?
A może jednak może?
„E tam” - machnął ręką. - „Przejdzie mu w końcu.”

*

-Widziałaś Hermione?
-Hej Gin. - odpowiedziała Tory. - Nie, nie widziałam od piątku.
-Kurcze…
-To jakieś dziwne nie uważacie?
-Myślicie, że zaczęła imprezę bez nas? – W glosie Victorii słychać było żal.
-No przestań. - Jenny pokręciła głową.
-Wiec gdzie ona jest?

To pytanie przez cały weekend zadawala sobie większa część szkoły.
Co się stało z najlepszą uczennicą? Dlaczego jej nie widać? Czy panna doskonała ma jakiś problem? Czy jest chora? Czemu nie uczęszcza w posiłkach? Co je? Czemu nie przebywa w bibliotece?
Gdzie ona jest?
Gdzie jest?
Gdzie?
Pytania bez odpowiedzi…

Było wiele spekulacji począwszy od zamknięcia jej w Mungu na oddziale zamkniętym, co rozpowszechniała grupa pierwszaków z Rowenclaff, a kończąc na porzuceniu szkoły, co z kolei wyszło od starszych slizgonow.
Ale prawdy nikt nie poznał…
Nawet slizgoni, a przynajmniej niektórzy z nich zastanawiali się, co się stało z Hermioną Granger.
Pewien chłopak spędził bezsenna noc zastanawiając się nad ta kwestią. Musiał pogadać z tą dziewczyna, wyjaśnić wszystko na spokojnie, bez niepotrzebnych spięć i podtekstów.
-Cholerna Granger. – Mruknął obracając w dłoni różdżkę.
Puk- puk.
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Wejść!
Do jego sypialni wparował Lord.
-Witaj Smoku.
Malfoy tylko kiwnął mu głową nie przewracając obracania drewnianego patyczka.
-Coś marnie wyglądasz. – Zaczął.
-Taa? - Draco uniósł lewa brew.
-Coś cię gryzie?
-A widzisz gdzieś tu myszy? - Uśmiechnął się.
-Pomyślałem sobie, że…

*

-Granger! Otwieraj! Musimy pogadać!
Zero odzewu.
Cisza.
-Cholera!


************************************




Podoba się Wam wspomnienie incydentu w łazience?

1 komentarz: