Rozdział
dwudziesty trzeci: Konwersacje inaczej.
***
-Pomóc?
- Zaoferował się Malfoy schylając się by pomóc pozbierać jej lekturę.
-Nie
dzięki, poradzę sobie.
-Oj
Granger, Granger. Zawsze sama. - Wyprostował się i zdjął książkę z górnej
półki, tą, której ona nie dosięgła. – Proszę.
-Dzięki.
- Wyciągnęła rękę, lecz chłopak cofną swoją.
-Nie
za darmo.
-Co?
To tylko książka. - Mimowolnie zrobiła krok w tył.
Malfoy
uśmiechnął się tylko.
-Ale
jest ci potrzebna.
-Nie
tak pilnie jak ci się wydaje. – Chciała go minąć, ale ją zatrzymał.
Położył
książkę na stercie tych już przez nią trzymanych.
-Do
zobaczenie wkrótce. - I zostawił ją w głębokiej zadumie.
Dziewczyna
otrząsnęła się i ruszyła do swojego nowego dormitorium.
*
Prefekt
naczelny był stanow iskiem wysoce odpowiedzialnym. Zaraz po nauczycielach miał
największą władzę. Władzę i przywileje. Jednym z nich było osobne dormitorium
na trzecim piętrze*. Całkowicie niezależne i niekontrolowane przez nauczycieli.
Hermiona
Granger z nałęczem książek przekroczyła progi swojego nowego mieszkania.
Znalazła się w przestronnym salonie wydając cichy okrzyk zadowolenia. Naprzeciw
drzwi był ogromny kominek, w którym wesoło trzaskał ogień. Przed nim stała
skórzana kremowa kanapa i cztery takie same fotele dookoła. Pokój utrzymany był
w tonacji kremowo - białej. Po obu stronach kominka było dwoje drzwi. Nad tymi
po prawej wysiał herb Gryffindoru, po lewej herb Slytherinu.
Dziewczyna
weszła dalej oglądając się za siebie. Na ścianie przeciwległej do kominka był
wysoki regał wypełniony książkami. Przed nim drewniane, chyba dębowe biurko i
dwa takie same krzesła.
Hermiona
postanowiła zwiedzić swoją sypialnię.
Lekko
pchnęła drzwi i weszła do środka.
Pokój
nie był duży, ale za to wspaniale urządzony. Na środku stało ogromne łoże
przykryte złocisto – szkarłatnym jedwabiem z czterema kolumienkami i
baldachimem z godłem Gryffindoru. Usiadła na nim. Gruby, puchowy materac zapadł
się delikatnie pod jej ciężarem. Zerknęła w stronę okna. Ciężkie, obite
brokatem jedwabne zasłony w tych samych barwach wisiały w oknach o podłużnych
szybach. Na lśniącej drewnianej podłodze leżał grupy, ciepły perski dywan. Po
obu stronach łoża stały małe nocne szafeczki z lampkami**. Pod oknem stało biurko,
na którym leżały przybory do pisania i kilka arkuszy pergaminu oraz stał wazon
z kwiatami. Panna prefekt wstała, podeszła do owego biurka i odłożyła tam
książki.
Naprzeciwko
łóżka była para drzwi. Jedne z nich okazały się garderobą, w której stał już
jej kufer. „Potem go rozpakuję.” Postanowiła. Drugie natomiast prowadziły do
łazienki. Była tam ogromna wanna, ale także prysznic z zadymioną szybą. Cała
łazienka utrzymana była w takiej samej tonacji jak jej sypialnia. Zerknęła w
lustro wiszące nad umywalką stwierdzając tym samym, że jest nieco blada.
Odwróciła się i wróciła do sypialni. Podeszła do okna i je delikatnie uchyliła
wdychając świeże powietrze. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się.
Uśmiech
jej przybladł, gdy usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się powoli, niepewna, kogo
może tam ujrzeć.
Jej
obawy wcale nie były bezpodstawne.
Draco
Malfoy stał oparty o ramę jej łóżka uśmiechając się lekko.
-Proszę,
proszę.
Dziewczyna
zbladła jeszcze bardziej.
-Ładny
pokoik. - Zaczął Draco.- Nie tak gustowny jak mój - rozejrzał się po wnętrzu -
ale tobie pasuje. Chcesz zobaczyć mój? - Rzucił nagle na nią patrząc.
-Co?
-Głucha
jesteś? Pytam czy chcesz zobaczyć moją sypialnię? Teraz przynajmniej zobaczysz,
jaka jest wspaniała. Bo potem możesz nie zwracać uwagi na takie szczegóły. – Uśmiechnął
się, gdy dziewczynie spłonęły policzki.
-Jak
śmiesz? - Zapytała cicho. - Wyjdź stad. Natychmiast.
-Granger,
Granger. - Pokręcił głową.- Jakaś ty zabawna. Ale masz racje. Wyjdę. Teraz i tak na nic mi się nie przydarz. – Odwrócił
się i opuścił jej sypialnie szybkim krokiem. Zamykając za sobą drzwi usłyszał
jeszcze jej przekleństwo i głośny huk. Widać w przypływie złości roztrzaskała o
drzwi wazon z biurka. Draco tylko się uśmiechną i wyszedł z salonu. Potrzebował
teraz trochę ochłonąć. A najlepszy do tego będzie Diabeł i butelka Ognistej. No
może nie jedna i nie dwie.
Hermiona
usiadła na łóżku chowając twarz w dłoniach.
Sypialnia bardzo się jej spodobała, ale będzie musiała z niej
zrezygnować. Nie będzie znosić widoku ślizgona częściej niż to będzie
konieczne. Ale teraz warto by było porozmawiać z dziewczynami.
Wstała
i wyszyła kierując swe kroki do Wieży Gryffindoru.
-„Ostateczne
wyjście”- powiedziała do Grubej Damy.
-Tak
jest moja droga. - Portret uchylił się ukazując wejście.
Dziewczyna
zgrabnie przeszła przez dziurę i znalazła się w Pokoju Wspólnym.
Od
razu ujrzała Harry’ego i Rona siedzących na najlepszych miejscach przy kominku.
Ze
schodów prowadzących do sypialni dziewcząt schodziła właśnie Ginny z Jessiką.
-Miona!
– Krzyknęła Ruda.
-Czee…-
Hermiona została powalona na ziemię przez dziewczynę z wielką szopą ognistych
loków na głowie.
-Tory!
Bo ja udusisz!- Na ratunek pannie prefekt przyszła Jenny. Victoria puściła
Hermionę i wspólnie usiadły na kanapie. Z pod kominka pomachali do niej
przyjaciele.
-Cześć
Hermiono!- Zawołały razem dwie dziewczyny.
-Cześć
Lev! Cześć Pat! – Odkrzyknęła, po czym Lavender z Parvati wyszły z PW.
-Musze
z wami pogadać. - Zwróciła się do chichoczących przyjaciółek.
-Tak?
- Gin spoważniała i uniosła brwi.
-Na
osobności.
-To
może chodźmy do naszej sypialni.- Zaproponowała rzeczowo Jenny.
-Tak.
Chodźmy.- Tory złapała blondynkę za rękę i krzycząc: - Kto ostatni na górze ten
troll!- Rzuciła się biegiem ku schodom.
Reszta
w pośpiechu ruszyła za nimi. Jess jak zwykle była ostatnia.
-Co
się stało?- Zaczęła Ginny.
-To,
co zawsze.- Westchnęła Hermiona i usiadła na wolnym łóżku pod oknem. Łóżku,
które kiedyś zajmowała.
-Czyli
Malfoy.- Dołączyła do niej Jenny.
-Co
tym razem?- Tory usiadła na parapecie nad dziewczynami. Jess usiadła koło Gin.
-Jak
wiecie mam razem z nim yyy – zacięła się.- No tego eee mamy dwie sypialnie pod
jednym dachem.- Wypaliła.
-Nie!-
Oburzyła się Ruda.
-Tak!
-Ale
jazda!
-Niemożliwe!
- Niedowierzała Jessika.
-Imprezki!
- Tory jak zwykle w każdej nawet najgorszej sytuacji widzi plusy.
-Chodzi
o to, że będę zmuszona zrezygnować z takiego luksusu.
Posypały
się pytania…
-Dlaczego?
-Czemu?
-Po
co?
-Koniecznie?-
Westchnęła Tory.
-No
dajcie spokój. Nie będę przebywała z nim więcej niż to konieczne. I tak mam z
nim patrolować korytarze. – Skrzywiła się.
-No
weź przestań! Mionka! Ten osobny pokój ci się należy!
-Zasługujesz
na niego!
-Pracowałaś
na ten przywilej od początku.
-Całe
6 lat!
-I
teraz chcesz odpuścić?
-Dziewczyny
zrozumcie…
-Co?
-Nie
MOGĘ TAM mieszkać.
-No,
ale dlaczego?
-No
jakby to wam powiedzieć…
-Boisz
się? – Zapytała cicho Ginny.
-Ja…-
dziewczyna się zaczerwieniła. - Tak. - Spuściła głowę.- Tak, boje się go.
-Ty?
- Zdumiał się Jessika, dla której panna Granger zawsze była przykładem idealnej
osoby.
-Osoba,
która nie boi się niczego? – Jenny pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Zacięcie
walczyłaś z Tym Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać a boisz się jednego
chłopaka? - Tory zlazła z parapetu i usiadła naprzeciw Hermiony.
-Nie
zapominajcie, kim jest ten chłopak. - Dziewczyna spojrzała na wszystkie cztery
przyjaciółki po kolei, po czym powrotem spuściła wzrok.
-Napuszony
i zarozumiały, ale nie groźny. Tak myślę. - Ginny podrapała się po głowie.
-Żebyście
widziały go dziś w mojej sypialni! - Pokręciła głową.
-No
nie!
-Ale
jazda! - Tory prawie tarzała się po łóżku. -To jak wyglądał?- Jenny rzuciła jej
karcące spojrzenie.
-No
daj spokój, chyba cię nie zabije.
-No
wiesz. - Dziewczyna otrząsnęła się z szoku po tych słowach.- Z nim to nigdy nic
nie wiadomo.
-Ale…
-Dlatego
jutro idę do McGonagall i poproszę, nie zażądam, powrotu tutaj. - Rozejrzała
się z czułością po sypialni, w której spędził 6 lat. 6 Cudownych lat.
-Jesteś
tego pewna?- Zapytała ostatecznie Jenny, na co Ginny tylko pokręciła głową.
-
Tak, w stu procentach.
-Cóż
to twój wybór - wtrąciła Tory. - Ale nie
będę udawała, że nie będzie mi szkoda tego piętra. Tyle imprez moglibyśmy tam
urządzić! - Rozmarzyła się.
-A
ty tylko o jednym. - Jess pokręciła głową.
-Dobra
dziewczyny będę się zbierać. - Wstała -
Chcę jeszcze zamienić słówko z chłopakami.
-Jasne.
-Cześć.
-Na
razie!
-Do
jutra!
Dziewczyny
ucałowały przyjaciółkę i każda zajęła się swoimi sprawami. Tory zamknęła się w
łazience, Jenny zaczęła przeglądać książki. Hermiona zeszłą schodami na dół, do
Pokoju Wspólnego.
-Gin,
idziesz do nas? – Zapytała ją Jess.
-Nie,
coś mi się przypomniało. - Odpowiedziała. - Zaraz wracam. - I wyszła cichaczem najpierw z
sypialni, a potem z pokoju wspólnego.
-Cześć
Hermiono! – Dziewczyna przysiadła się do Harry’ego i Rona. - Na reszcie cię
puściły?
-Cześć
chłopaki. - Uśmiechnęła się – Tak. Jak leci?
-Relaksujemy
się. – Ron wyciągnął nogi przed siebie i założył ręce za głowę.
-A
pomału na razie.- Zaśmiał się Harry.- A
u ciebie?
-Luzik
jeszcze.
-No
fakt. Jutro się dopiero zacznie. - Wyprostował się Ron.
-No
może nie będzie tak źle...- Zaczęła Hermiona.
-Przestań.
Znając moje szczęście to od rana będzie Snape. – Harry westchną.- Jedyna
pozytywna myśl podtrzymująca mnie przy nadziei jest taka, że niedługo sobota.
Cała
trójka zaniosła się głośnym śmiechem.
*****************************
*Trzecie
piętro- wiem, że w 1szej części była tam ogromna komnata i zejście w dół, do
kryjówki kamienia filozoficznego. Było to obszerne pomieszczenie, dlatego
idealnie nadaje się na część mieszkalną prefektów naczelnych.
**
Szafeczki z lampkami- wiadomo, że w zamku elektryka nie potrzebna, ale te
lampki działają na zasadzie zaklęcia „Lumos”: D
Moje
ulubione dialogi dziś królują!!! Mam nadzieję, że Was nie zanudzą : D trochę
musiałam dziś pogadać, bo to taki wstęp. Obym się tylko w dniach tygodnia
zmieściła! he, he
Pozdrawiam
tych, którzy czekali i przepraszam za błędy.
Jakby
ktoś chciał być informowany lub miał jakieś pytania na gg to zostawcie mi Swoje
numery albo piszcie na mój: 4891370
Pozdrawiam
i do usłyszenia :P
Malfoy, znowu jesteś tym przebrzydłym draniem, nie dobry chłopaku!
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że profesor nie pozwoli zmienić Hermionie pokoju :D