Rozdział
trzydziesty piąty: Bawmy się bawmy! Z życia trzeba korzystać!
******
BACH!!!
Coś walnęło w
drzwi.
BACH!!!
Kolejny raz.
„Co się
dzieje?” - Przeleciało przez głowę zaspanej dziewczynie.
BACH!!!
-Miona!
Otwieraj albo wywalę drzwi!!!
Kto dobija
się tu tak wcześnie???
-Hermiona!!!
Moja cierpliwość się kończy!!!
Hermiona
powoli, jeszcze mało kontaktując wstała z łóżka. Wstała to za duże słowo. Ona
zsunęła się z niego na podłogę! Łapiąc równowagę powoli podeszła do drzwi
salonu. Nie było to łatwe dla kogoś, kto słabo spał i jest lekko nieprzytomny.
BACH!!!
-Idę!
–Odkrzyknęła zirytowana.
Otworzyła
drzwi. A tam …
-Ginny, co
tak wcześnie??? - Szepnęła i usunęła się przepuszczając ruda w drzwiach.
-Wcześnie? Wcześnie moja panno to było o ósmej rano
teraz jest już późno!
-Co? A która
godzina?
-Co ty
wczoraj robiłaś? – Zapytała zdumiona dziewczyna. - Jest po dwunastej!
-CO?! –
Hermiona od razu się rozbudziła. –O cholera! Nie byłam na śniadaniu!
-Śniadaniu?
Ty zaraz obiad przegapisz!
-O nie! –
Jęknęła. I pognała do łazienki zostawiając przyjaciółkę na środku pokoju. W
pospiechu chwyciła obcisłe jasne dżinsy i luźną koszulkę w niebieskie paski.
Wróciła po
kilku minutach, ale nie znalazła rudej w salonie.
„Dziwne.”
Rozglądała
się po pokoju aż w końcu zobaczyła ją jak wychodzi z dawnej sypialni Draco, a
tfu! Malfoya!
-Co ty…?
-Ja?
- A co ty
tam…? - Wskazała ręką na owe drzwi od owego pokoju, do którego ona nigdy nie
zajrzała.
-Przecież
gdzieś się musimy bawić nie?
-I musimy
TAM?
-Musimy. -
Uśmiechnęła się. – Zobaczysz. Tylko nie teraz. Rzuciłam na tamten pokój kilka
blokad wiec nie radze ci tam zaglądać.
Wpadnę trochę później. - I wyszła zostawiając Hermionę w szoku.
- No pięknie.
– Westchnęła ta i tez wyszła. Śniadania nie zjadła, ale obiadu nie przegapi.
*
-Miona!
Wyglądasz świetnie!
Dwie
dziewczyny stały w łazience i przeglądały się w ogromnym lustrze. Właściwie, na
co dzień była to tylko ściana, ale na potrzeby przygotowania do imprezy została
zamieniona przez Hermionę w lustro.
-Sama nie
wiem. - Odpowiedziała powoli solenizantka - Czy to nie nazbyt wyzywające?
-Spójrz na
mnie! Wygadam prawie tak samo!
-No nie wiem
Gin, mi to nie pasuje
-Puk puk - do
łazienki weszła Victoria – Osz Miona! Wyglądasz świetnie!
Dziewczyna
dziś miała włosy koloru krwistego pomidora o delikatnych lokach, a na sobie
strój podobny do tego, jaki miała reszta dziewczyn.
Był to
oczywiście pomysł Ginny, choć naprawdę nie wiem skąd się wziął!
-To samo jej
powiedziałam, ale nie chce mnie słuchać! - Po żaliła się ruda.
-No tylko
spojrzycie na mnie - Hermiona stanęła przed lustrem.
Okręciła się
dookoła własnej osi oglądają siebie z każdej strony. Ruda podeszła do niej i
stanęła po prawej stronie, a Tory po lewej.
Wszystkie
trzy dziewczyny miały na sobie bikini i krótkie spódniczki. Przy czym Victoria
sprawiła sobie mały tatuaż na łopatce w kształcie aniołka ze skrzydełkami.
Natomiast panna Granger miała w pępku piękny kolczyk, nowy prezent od A.S
kimkolwiek on był
-Sama nie
wiem.
-To impreza
nad basenem - powiedziała dobitnie Ruda. - Idziesz tak albo nago. Wybieraj.
-Mówiłam już
jak mi się to podoba?
-I to
rozumiem. - Ginny się uśmiechnęła.
-Ale wiesz,
że jesteś okropnie wredna?
-Wiem, i
dzięki za komplement.
Hermiona
pomimo lekkiego zdenerwowania też się uśmiechnęła.
Do
pomieszczenia wślizgnęła się tez Jenny.
-Wow!
Dziewczyny wyglądacie zajebiście!
-Jen! Skąd u
ciebie takie słownictwo? - Zdumiała się Tory.
-Jeśli
wejdziesz miedzy wrony musisz krakać jak i one.
-Respekt!
Kosmetyki!
Jakiś czas
później …
-To w końcu
powiecie mi, kto będzie?
-Nie.
-Dzięki.
Umalowane i
uczesane dziewczyny były w końcu gotowe do wyjścia.
-Stójcie. - W
progu sypialni zatrzymała się Hermiona.
-Co znowu?
-Ja…
-No wyduś to
z siebie!
-Ja… - lekko
się zarumieniła - Ja tak nie wyjdę!
Tory zaniosła
się głośnym śmiechem na jej słowa a Jen tylko pokręciła głową.
-Hermiono
Granger. - Powiedziała poważnie Ginny – Wyjdziesz tak albo nago, zrozumiano? A
jak się WSTYDZISZ to możesz założyć …- weszła do garderoby i po chwili wyszła z
niej niosąc jakiś przezroczysty materiał. -… Możesz to założyć. - Podała go
dziewczynie.
Hermiona
wzięła od niej jakiś szal, nie zakrywał on wiele, ale przewiązała się nim. Niby
zasłaniał on górę od bikini, ale i tak wszystko było widać. Spojrzała po
przyjaciółkach i westchnęła.
-Idziemy?
Kiwniecie
głową.
Ręka na
klamce i… wychodzą.
A tam???
Pusto! Toż to
jeszcze salon!
I cisza.
Ktoś, któraś
zerka na zegar nad kominkiem.
-Jest
dwadzieścia po.
-Zawsze
uważałam, że należy się kulturalnie spóźnić.*
Uśmiech.
Dziewczyny
jak rasowe modelki idą przez środek pokoju. Powoli zbliżają się do miejsca
imprezy.
Parę stup…
Parę cali…
Ta najbliżej
drzwi sięga do klamki… powoli ją naciska i otwiera je na oścież.
Co tam widać?
Jeszcze nic!
Nad podłogą
unosi się delikatna mgiełka pochłaniająca niepotrzebne zapachy, taki pomysł
pewnego chłopaka. W sumie nie tylko nad podłogą. To tak na wypadek
nieproszonych gości. Wiec, dziewczyny wchodzą do środka. Ostatnia zamyka drzwi
i nagle do uszu wszystkich tam zgromadzonych dolatują delikatne dźwięki muzyki,
robiące się coraz głośniejsze. Aż w końcu muzyka klubowa wypełnia całe
pomieszczenie, dudniąc basami.
Spóźnione
imprezowiczki idą dalej. W końcu wychodzą z zasiągu mgiełki.
I co widza?
Coś, czego
się nie spodziewały! A przynajmniej nie jedna z nich! Bo przecież reszta
wiedziała, co i jak!
Pół nagie
rozgrzane ciała dziewcząt i chłopców i głośna muzyka.
Hermiona
otwiera szeroko oczy ze zdumienia. Właśnie stoi na złotych kafelkach nad
ogromnym krytym basenem, w którym już kilka osób się chłodzi. Pod jedna ze
ścian stoi szwedzki stół z masą przekąsek, a obok taki sam tylko, że z
alkoholami. I to nie tylko z tymi nie procentowymi. Na przeciwko wejścia został
rozstawiony jakiś sprzęt muzyczny. Sądząc po wyglądzie są to estradówki
podłączone do kilku wzmacniaczy i jakaś konsola. Sprzed jak najbardziej
mugolski jednak przerobiony przez czarodziei. A obsługiwany przez
niespodziewanych gości!
-Fred! Georg!
Lee! – Macha im wesoło, będą w WIELKIM szoku.
Rude
bliźniaki ze swoim najlepszym przyjacielem stawili się tu najwidoczniej na
prośbę Ginny. W sumie oni zawsze lubili się bawić i nie przepuściliby TAKIEJ
imprezy.
Dziewczyna
rozgląda się po całym pomieszczeniu. Jest ogromne! Sądziła, że dawna sypialnia Malfoya jest
takiej samej wielkości jak jej! A tu taka niespodzianka! W tym dziwnym pokoju
jest też masa osób! I to bynajmniej nie tych jej znajomych!
„Co jest?” –
Aż przeciera oczy ze zdumienia „ Pełno tu slizgonów!”
Ogląda się za
siebie, ale jej przyjaciółki gdzieś wsiąkły.
„No
pięknie!” Rozgląda się dalej.
-Szukasz
kogoś? – Krzyknął ktoś do jej ucha. Dudniąca muzyka przeszkadzała w normalnej
komunikacji.
Dziewczyna
odwraca się do owej osoby, którą jest…
-Harry! –
Odetchnęła z ulgą. - Nawet nie wiesz jak się czesze, że cię widzę!
-Ja też!
Świetnie wyglądasz!
-Dzięki!
Uśmiech.
-Jak się
bawisz?
-Dopiero
przyszłam!
-Och! To nie
wiesz….- Reszta zdania utonęła w odgłosie głośnego dopingu dziewczyn nad
basenem. Chyba ktoś szykował się do skoku z trampoliny.
-CO?!
-Wiesz! - W
tym momencie w zasięgu jego wzroku pojawiła się Cho. Także w bikini.
-Cześć!
-Cześć! – I
pociągnęła wybrańca w stronę małych stolików, które Hermiona dopiero teraz
zauważyła.
- Świetnie! –
Mruknęła do siebie i podeszła do stołu. Wyciągnęła rękę w kierunku butelki z
sokiem, gdy …
-Wrzuć na luz
Granger! Dziś sobota! Do tego to chyba TWOJA impreza, nie?!
Nawe nie
musiała patrzeć w stronę głosu. Po samym jego tonie wiedziała, kto koło niej
stoi
-Wiem!
-Więc?! Czego
się napijesz?! – Nie ustępował. Czyżby to jakiś podstęp?
- Soku! -
Zaśmiała się i dopiero teraz odwróciła się do niego przodem.
Stał przed
nią Draco Malfoy bez koszulki! Przejechała wzrokiem po jego świetnie
zarysowanej klatce piersiowej. Blada skóra znakomicie podkreślała jego mięśnie.
Na szyi miał malutki srebrny łańcuszek. Szare spodenki były niebezpiecznie
zniżone, można by powiedzieć, że trzymały się na samych tylko kościach miednicy.
W ręku trzymał barwną hawajską koszule.
On tez zanim
spojrzał jej w oczy zlustrował całą jej sylwetkę.
Delikatna
opalenizna podkreślona przez niby seledynowy, niby żółty stanik i jasną żółtą
mini spódniczkę. Na lewej miseczce miał srebrną czaszkę z piszczelami i jakiś
napis, niestety nie czytelny ze względu na chustkę, którą się obwiązała. Na
nogach złote sandałki. Idealna…
-Świetnie
wyglądasz!
Zdziwienie.
-Dzięki!
„Malfoy? I
taka gadka? Co on knuje?”
W tym
momencie przed jej oczami mignęła ruda czupryna panny Weasley w towarzystwie
blondyna.
-OCH! –
Wyrwało się jej.
Draco
podarzył za jej wzrokiem i uśmiechną się.
-Nie
wiedziałaś?!
Spojrzała na
niego przelotnie. „On wiedział?”
Jeszcze
szerszy uśmiech.
Chłopak
bierze do ręki szklankę z bursztynowym płynem i znika w tłumię gości.
Dziwne.
Dziewczyna
odkłada sok i do czystej szklanki nalewa sobie to, co wziął chłopak.
„Jak on może,
to ja też.” I wypija całość od razu.
Zapiekło jej
w gardle, oczy zaszły łzami i zaczęła się krztusić. Nagle ktoś mocno przywalił
jej w plecy powodując wyplucie tego, co jeszcze nie połknęła na podłogę.
-Dzięki!
-Mrowiąc
wrzuć na luz nie miałem na myśli zatrucia się najmocniejszą whisky. - Uśmiech.
-Skąd…?!
-Szósty
zmysł!
Nieprawda.
Wiedział, że jak odejdzie ona wypije to, co on. Specjalnie wybrał najmocniejszy
alkohol, jaki przyniósł Diabeł. Choć preferował coś delikatniejszego, teraz
chciał … no właśnie, co on chciał? Cos pokazać? Udowodnić? Może.
Prawdę zna
tylko on…
Ona słabo się
uśmiecha.
-Chcesz
usiąść?!
-Tak!
Idą razem do
stolików, przy których kreci się trochę osób.
Niektórzy im
machają, inni patrzą nieco podejrzliwie.
Siadają.
Draco bierze
do ręki kartę z menu, przebiega wzrokiem po liście, w końcu wybiera dwa razy
sok pomarańczowy i odkłada ją na bok. Nie mija pół minuty a na stoliku
pojawiają się dwie szklanki z sokiem.
-Dzięki.
Przy
stolikach nie jest już tak głośno jak gdzie indziej.
-Nie ma, za
co.
Przez chwile
patrzą na siebie w milczeniu w końcu oboje przerywają cisze jednocześnie…
-Nie ciekawi
cię, kto…
-Ciekawi mnie
kto…
I oboje
uśmiechają się również razem.
-Mów. - Draco opiera się wygodnej o krzesełko.
Delikatna
trema?
- Kto cię
zaprosił?
-Ruda.
-Ginny?
-A znasz
jakąś jeszcze?
-No, Victorie
– śmiech.
I po tremie?
-Miona! Hej!
– Do stolika przysiadł się Lord. - Smoku. - Uchylenie czoła.
-Cześć!
-Lordzie. To
wy się znacie?
-Jakoś tak
wyszło.
-Niesamowite!
- O! Tu
jesteś! - Podeszła do nich Rita. -
Cześć! Idziecie? K2 będzie skakał!
-Jasne! –
Xavier zerwał się z miejsca.
-A wy?
-Może później
- rzucił Smok.
Para odeszła
zostawiając ich samych.
Nawet nie
zorientowali się, kiedy na rozmowie minęła im kolejna godzina. Okazało się, że
zakochany w sobie arystokratyczny dupek nie jest takim dupkiem, na jakiego
wyglądał. Można z nim było normalnie pogadać.
Natomiast
Panicz Malfoy nigdy by nie przypuszczał, że tak fajnie może mu się rozmawiać z
jakąś dziewczyna, a już zwłaszcza z TAKĄ. Gadali o wszystkim i o niczym. O
swoich pasjach i ambicjach. O wakacjach i o pogodzie. O marzeniach…
Tu dziewczyna
się zacięła. Jej największym marzeniem było to żeby ludzie nie traktowali jej
jak szlame, tylko jak normalną i zdolną czarownice. Żeby nie patrzyli na jej
status krwi, tylko na wiedze i umiejętności.
Chłopak
zauważył, że się zacięła i postanowił zmienić temat.
-Nie długo
zaczynają się mecze quidditcha. Potter już zebrał nową drużynę?
-Chyba nie
mogę o tym gadać z kapitanem przeciwnej drużyny. – Uśmiechnęła się wdzięczna za
zmianę tematu.
- Prawda.
I kto by
pomyślał, że jeszcze kilka dni temu ona dala mu w twarz, a on obiecał jej
zemstę za to. Kto wie? Może jakąś zemstę on szykuje? A ona? Czy podniesie na
niego rękę kolejny raz?
Zaśmiała się
z kawału, który właśnie jej opowiedział.
Po drugiej
stronie basenu…
-Świetnie
razem wyglądają, prawda?
-Tak. –
Dziewczyna całuje chłopaka w policzek. - Dzięki.
-Za co znowu?
-Za to, że
jesteś.
-Skarbie… dla
ciebie wszystko. – I przytula drobne ciało swojej dziewczyny.
-Mmmm…
Nie wszystkim
obecnym na imprezie pasowali niektórzy goście. Ale że każdy miał imienne
zaproszenie nikt nic nie mógł powiedzieć.
-Drażni mnie
ten Malfoy. – Powiedział wysoki rudzielec do chłopaka o nieco pulchnych
gabarytach.
- Mnie też,
ale to nie moja sprawa.
-Spójrz na
niego. On coś kombinuje…
-Może…
-Czy nie
sądzisz, że powinniśmy…?
-Ron! – Do
rozmawiających podeszła szczupła blondynka w jaskrawo pomarańczowym stroju. -
Wszędzie cię szukam!
-O Luna! -
Rudzielec się lekko zaczerwienił.
-Choć. -
Złapała go za rękę. - Muszę ci pokazać Ględalka!
-Co?!
-Mionka! -
Koło stolika przemknęła Victoria z jakimś nieznanym chłopkiem.
-Och! -
Wyrwało się jej. – Muszę znaleźć Ginny.
-Chyba nie
teraz?
Spojrzała na
niego pytająco unosząc brwi.
Chłopak
wskazał głową w kierunku stolika z alkoholami gdzie stała owa dziewczyna w
uścisku SWOJEGO chłopaka.
-HA! –
Krzyknęła Hermiona. „Wiedziałam od początku, że coś się tu święci!”
*
Dochodziła
druga nad ranem, kiedy mała impreza dobiegała końca. Nieliczni zmyli się już po
północy, nie, którzy spali przy stolikach, ktoś pływał, jakieś pary kołysały
się w rytmie wolnej piosenki.
Pannie
Granger chciało się już spać, ale że była gospodynią nie wypadałoby, aby sobie
poszła.
-Chcesz spać?
– Szepnął jej do ucha Malfoy.
-Trochę –
mruknęła w jego szyje.
Od godziny
kołysali się na parkiecie. Razem.
-Zaraz
zamykamy. – Uśmiechną się, cmoknął ją w policzek i gdzieś się ulotnił.
„Co jest? -
Przemknęło jej przez głowę. – Od kiedy to Malfoy jest taki miły i
czarujący?” Zobaczyła go jak rozmawia w
kącie z Tahą i K2.
-Och! -
Wyrwało się jej.
Wiedziała. A
przynajmniej myślała, że wie.
Oczy
delikatnie ją zapiekły, ale się powstrzymała.
Po chwili
wrócił do niej i objął w pasie.
Ludzie
zaczęli się żegnać i wychodzić.
-Zobaczymy
się rano. - Szepnęła jej na ucho Ginny mrugając.
-Oj na pewno!
W końcu nad
basenem została tylko dwójka osób. Pewien ślizgon i gryfonka.
-Dzięki. –
Wymusiła uśmiech. Była taka zmęczona. I zła?
Razem weszli
do salonu.
Chłopak
pochylił się i pocałował zaskoczoną dziewczynę w usta. Oparł ją o ścianę przy
drzwiach jej sypialni. Jedna rękę położył na jej tali, drugą niebezpiecznie
blisko pośladków.
-Malfoy… - wyrwało
się jej.
-Granger…-
nie przestawał jej całować.
W końcu…
(…)
*to zdanie
lub takie podobne przeczytałam w jakimś blogu, ale nie pamiętam adresu.
Ja z reguły
nie słucham niczego innego jak tylko hip-hopu ale do tego rozdziału polecam
Rihanna’e. :D lub kto co tam woli :P