Wyznania Wampira: Część Siódma
Zadrżałam.
Dał mi do wypicia
krew!
KREW!!!
Masakra!
Co on myśli, że
jak jestem jakimś potworem to będę piła krew? I co jeszcze? Może zacznę polować
na ludzi?
Śmiech na Sali –
by się chciało powiedzieć!
-Nie wypije tego.
– Powiedziałam na głos i odstawiłam szklankę na stolik.
-Musisz. Inaczej
umrzesz,
-Ja już umarłam!
Zapomniałeś?!
No, nie. To już
szczyt szczytów! Co on mi tu chce wmówić?
No, co?
I do tego się
uśmiecha, tak jak kiedyś z tą ironią, tylko jemu pasującą…
- Nie. To dopiero
początek… umarłaś i urodziłaś się powtórnie… Ale umieranie z powodu braku
pożywienia, w tym wypadku krwi, jest znacznie gorsze, i bolesne – dodaje jakby
po namyśle. – Najpierw czujesz tępy ból głowy, tak jak teraz. Potem igły
rozsadzają ci czaszkę od środka. Twoje kości kruszą się i łamią. Skora powoli
odpada od ciała… Gnijesz, ale nadal czujesz, masz świadomość swojego końca.
Poszczególne części ciała odpadają, a ty nic na to nie możesz poradzić… Nie ma
już ratunku. Gnijesz czekając na śmierć, która nie chce nadejść. A ból staje
się coraz silniejszy. Pragniesz wyzwolenia, ale nie jest ci ono dane. Chcesz
się zabić, ale nie masz wystarczająco dużo siły by tego dokonać. Jesteś…
- Dosyć! Wystarczy!
– Zrozumiałam, aż nadto, co chciał mi przekazać. Ta wizja… była ze sto razy
gorsza od wypicia jednej, maleńkiej szklanki krwi… Brr!
Powoli, drżącą
ręką sięgnęłam po nią. Podniosłam do ust i upiłam maleńki łyczek.
Byłam pewna, że mi
nie posmakuje, że mnie ze mdli czy coś.
Nikt nawet sobie nie
może wyobrazić jak wielkie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, jaka jest
smaczna. Poważnie!
Przywodziła mi na
myśl mój ulubiony posiłek, jakim zawsze była zupa pomidorowa. Wiecie, taka z
makaronem i bez mięsa. Nigdy nie lubiłam mięs w zupie.
Ech! Od tamtego momentu to się diametralnie zmieniło…
Pijąc dalej wyobrażałam
sobie, że czuje pomidory. Świeżutkie, zerwane prosto z krzaka…
Pyszne…
Wypiłam całą
szklankę i pustą odstawiłam na stolik. Oblizałam usta.
-Widać, że
smakowało. – Blondyn uśmiechnął się do mnie.
Poczułam się
głupio.
Siedzę w łóżku, w
samej koszulce (w dodatku chyba jest to koszulka Dracona) i obok samego
zainteresowanego.
Szok!
No i najważniejsze
jest chyba to, że przed chwilą wypiłam CAŁĄ szklankę KRWI!
Niewiarygodne.
Moją głowę
zaprzątało setki myśli, tysiące pytań i miliony niewiadomych.
Nie wiedziałam, od
czego mam zacząć.
Skoro zaspokoiłam
swój głód, śmiało mogłam dowiedzieć się więcej…
-Jak długo tu
jestem? – To chyba jest najważniejsza sprawa.
- Prawie tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz