poniedziałek, 21 maja 2012

Wieża Samobójców: Prolog

Rok 2016

***

-Tato, tato! – Słyszę piskliwy głos dochodzący z salonu. Wchodząc widzę małego, najwyżej ośmioletniego chłopczyka skaczącego po podłodze i skaczącego z uciechy. – Szybko!
-Idę, idę. – Podchodzę do niego. – Co się stało? – Biorę syna na ręce i okręcam wokół siebie. – Ty urwisie, co zrobiłeś?
-Nie ja. – Mówi z powagą malec i drobną rączką wskazuje na stojącą w kącie i zapłakaną siostrę. – Ona.
Opuszczam malucha na ziemię i podchodzę do córki.
-Co się stało?
Dwunastolatka spogląda na mnie z oczami wypełnionymi łzami.
-To niechcący. – Mówi cicho.
Już od małego uczymy nasze maluchy, aby zawsze mówiły prawdę nawet, jeśli jest ona straszna.
Dziewczynka odsuwa się od regału z książkami, przy którym wcześniej stała. Za nią dostrzegam, że kilka książek z niego wypadło. Na podłodze wokoło leżało kilka starych i czasem pożółkłych fotografii. Podnoszę je delikatnie i przeglądam.
Wspomnienia, niczym szybki film przewijają się w mojej głowie.

Poszukiwania kamienia filozoficznego, święta trójca, mój pierwszy lot, komnata tajemnic, walentynki, łazienka, jazda na hipogryfie, bal, zadanie turnieju, pomniejsze walki i klęski, samo życie i w końcu ich śmierć.
Wspomnienia, o których myślałem, że zniknęły na zawsze od nowa pojawiły się w mojej głowie.
Patrzę na ich roześmiane twarze i zastanawiam się, dlaczego? Dlaczego to akurat musiało spotkać ich?

-Nic się nie stało skarbie. – Mówię do córki, jednocześnie głaszcząc ją po włosach. Na czole składam delikatny pocałunek.
Wraz ze zdjęciami podchodzę do sofy i siadam.
Seth w podskokach do mnie przybiega.
-Kto to jest? – Pyta wskazując na zdjęcia.
-Co robicie? Zaraz obiad. – Do salonu wchodzi moja żona.
-Oglądamy, spójrz. – Pokazuje jej jedno ze zdjęć.
Kobieta bierze je do ręki i patrzy na dwójkę bliskich nam osób. Po jej policzkach zaczynają płynąć łzy.
Siada obok mnie, kompletnie zapominając o obiedzie.
-Kto to? – Ponawia pytanie syn.
Elizabeth staje koło niego i w zamyśleniu wpatruje się w zdjęcie trzymane przez jej matkę.
Z tyłu fotografii widnieje napis: „Zakazani, niczym Romeo i Julia.”
-To skarby, są najwięksi czarodzieje naszej młodości. Hermiona Granger i Draco Malfoy.
Gdzieś z boku rozlega się szloch Pansy.
-Czekajcie – mówi nasza pierworodna. – Znam ich. Uczyliśmy się o nich w pierwszej klasie, na historii magii.

 ***

3 komentarze:

  1. Jeju na prawdę ciekawe :) Mam nadzieje że zaczniesz dalej pisac :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholernie mi się podoba. Czekam na rozwinięcie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział!
    Pozdrawiam,
    Julie

    OdpowiedzUsuń