czwartek, 31 maja 2012

Wyznania Wampira: Część Ósma


– Tydzień?! Jak to możliwe?

Patrzyłam na niego marząc, aby to, co powiedział okazało się kłamstwem…

 

Niestety, była to prawda.

Wzdycham, spoglądając za okno.

Zbliża się jesień. Kolorowe liście wirują na podwórzu podrywane przez chłodny północny wiatr.

Nieliczni ludzie za puszczający się w tą okolice nie zwracają uwagi na magię jesieni. Nie widzą jej.

Nie widzą tych kolorów, tego klimatu. Nie czują…

A przecież niedługo święta!

 

Kolejne Boże Narodzenie.

 

Przerywam na chwilę i odchodzę od biurka.

Podchodzę do komody, wyciągam jednorazową chusteczkę higieniczną i ocieram nią oczy. Zużytą wyrzucam do kosza.

 

Wracam i zabieram się za pisanie.

Muszę, chce to skończyć.

Dla innych, ale też i dla siebie.

 

 

-Byłaś nieprzytomna. Myślałem, że…

-Że co…?

- Że cię straciłem… – Odwrócił wzrok i wstał. Podszedł do okna. – Ja…

Nie wiem, co powiedzieć? On… martwił się o MNIE?

Po chwili zaczyna kontynuować to, co zaczął…

-Nie wiem, czemu, nie wiem jak…po prostu czułem, że muszę. To taka… – milknie szukając odpowiednich słów. – Wewnętrzna siła, kazała mi to zrobić… – Mówi patrząc ciągle w okno, jakby za jego szybą znajdowało się coś niesamowicie interesującego. – Wiem jak to wygląda, ale… - Tak nagle, że nawet nie zauważyłam, kiedy odwrócił się w moją stronę i teraz patrzył mi prosto w oczy. – Zrozum …

Ale co? Mówi takimi ogólnikami! Nie rozumiem go!

Z gracją zbliżył się do mnie, ujął moją twarz w obie dłonie  i po prostu mi się przyglądał przez dłuższą chwilę.

W końcu przemówił...

 - Czujesz to…?

-Ja…

Zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich delikatny pocałunek. Oddałam go, co znaczyło tyle, co: „Też to czuje.”

Całował mnie głębiej i mocniej. Natarczywie przyciskając do siebie. Rozchylił mi wagi i językiem dotknął mojego podniebienia.

 

Gdybym miała serce to biłoby w tamtym momencie jak szalone.

Ale nam towarzyszyła tylko cisza, przerywana naszymi jękami.

 

Położył się na mnie na łóżku, ręką wodząc po mym drżącym ciele.

 

To nie prawda, że wampiry nic nie czują.

Czujemy. Dwa razy mocniej niż zwykli śmiertelnicy.

Dwa razy mocniej!

 

Nie będę mu dłużna – pomyślałam, i także włożyłam mu rękę pod koszulę.

Jest inaczej niż zazwyczaj.

Ale też ja jestem inna.

 

 

Przerywam pisanie zamykając zeszyt.

-Co robisz? – Czuję delikatny pocałunek w kark.

-Nic takiego. – Odpowiadam Draconowi. Musiał wcześniej wrócić z pracy.

-Piszesz? Pokaż.

-Zobaczysz jak skończę. – Zakrywam dłonią moją prace. Moje życie.

Dokończę później.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz