Rozdział piaty
: Są chwile, gdy samotnie spadam w dół…
*
„Są chwile, gdy samotnie spadam w dół,
to są dni, kiedy nie mam sił, świat pęka w pół,
i nikt nie wie kim jestem, dokąd idę, czy jeszcze,
dziś samotny stoję przed tobą ,
to są dni, kiedy nie mam sił, świat pęka w pół,
i nikt nie wie kim jestem, dokąd idę, czy jeszcze,
dziś samotny stoję przed tobą ,
ciągle jeszcze żyje, wierzę i jestem.”*
*
Wieczór. Posiadłość Grace. Salon.
W wyszywanym złotymi nićmi fotelu siedzi młodzieniec.
Wyraz jego twarzy przywodzi na myśl maskę. No bo przecież człowiek nie może TAK
wyglądać. Jego twarz NIE może być taka. A była to maska wszechogarniającego
bólu.
W drżącym ręku trzyma wypełnioną po brzegi szklankę. No
stoliku obok stoi opróżniona do połowy butelka Whisky.
Chłopak przymyka oczy. Jego błędne spojrzenie które
biegało jeszcze przed chwilą po czerwono – czarnym perskim dywanie niknie pod
jego powiekami.
Wydawać się mogło , że zasną wykończony. Lecz nie , widać
jak pod powiekami ruszają się jego gałki
oczne. Co chwila krzywi usta, marszczy czoło.
Myśli. Wspomina. Przeżywa od nowa.
Wspomnienie.
Stoją sami na szczycie Wieży Astronomicznej. Para wręcz
idealna. Prawie.
Wiatr szarpie jej pięknymi brązowymi włosami. Orzechowe
oczy wyrażają wiele uczuć. Począwszy od zaciekawienia, poprzez niewiedzę,
złość, szczęście , a kończąc na strachu.
Leciutko rozchylone malinowe usta iskrzące się
błyszczykiem kusiły chłopaka pocałunkiem.
Jego platynowe włosy rozwiane przez wiatr sprawiły mu
nieziemską aureolę. Szaroniebieskie oczy z pożądaniem patrzą na dziewczynę.
Jego blade usta powoli otwierają się by złożyć pocałunek na ustach tej
dziewczyny.
Ich usta łączą się w pocałunku, języki wirują w tańcu
namiętności.
Tylko dziś, tylko tej nocy…
Czy to los tak z nich zakpił?
… kochankowie łamią wszelkie bariery.
Czy aby na pewno wszystkie?
Nie istnieje nic, tylko oni…
Na pewno?
Nie ma zwaśnionych domów, nie ma drwin, gardzących
spojrzeń i nieczułych słów.
Nie ma?
Są tylko oni, oni będą trwać tak jak trwa ta noc.
Lecz nie. Coś burzy harmonię miedzy nimi.
Jeden szczegół, jedna przeszkoda staje im na drodze do
szczęścia , ich wspólnego szczęścia.
TO ZADANIE
ZADANIE któremu musi podołać, a nie potrafi.
„Jestem tchórzem. Byłem i będę. – Myśli chłopak. – Nie
potrafiłem wykonać tego zadania , tak jak teraz nie potrafię się zmienić.”
Opróżnia szklankę i nalewa sobie znowu i znowu i znowu.
W koło fotela walają się puste butelki po alkoholu.
„ Nie ma mnie,
nie ma jej
Nie ma już nic”
Zegar stojący na pięknym rzeźbionym kominku wybija północ.
Draco pijany zasypia w fotelu.
*******************
*fragment piosenki
„Pozwól mi żyć” Peja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz