Rozdział siódmy: Śpiąca Królewna.
***
-To Granger!- krzyczy i natychmiast wybiega z domu.
*
Szpital Świętej Marii Panny.
Oddział intensywnej opieki medycznej.
- Proszę się nie martwić. – Mówi Grace. – Nad wszystkim
mamy kontrole. To był poważny wypadek, nie oczekujmy, że od razu wróci do
pełnej sprawności fizycznej i psychicznej. Potrzeba czasu. Miała dość poważne
złamania żeber. Uraz mózgu wykluczyliśmy, ale oczywiście nie można być niczego
pewnym po takim wypadku. Wszystko okaże się za kilka godzin. Mogę państwa
zapewnić , że operacja przebiegła bez żadnych komplikacji. Teraz czekamy aż się
wybudzi z narkozy.
- Dziękujemy pani. – Powiedział Arron podtrzymując prawie
nie przytomną ex - żonę. – Czy możemy…? – Nie kończy , ale kobieta wie o co chodzi.
- Nie widzę sensu , żeby państwo oboje tutaj czekali. Nie
obudzi się wcześniej jak za…- spogląda na zegarek na prawej ręce. - …za cztery
godziny, więc…- urwała słysząc swoje imię.
- Grace! Grace! – wołał roztrzęsiony chłopak. - Grace! – Zdyszany
zatrzymał się przy ciotce próbując złapać oddech.
-Draco. Uspokój się. – Karci go. – Tu jest szpital.
Zachowuj się albo cię stąd ktoś wyprowadzi.
W tym czasie państwo Granger usiedli na jednej z dwóch
ławek pod salą pacjentki i z ciekawością przyglądali się temu dziwnemu chłopcu.
-Nie ważne, nieważne. – sapie. – Gdzie ona jest?!
-Kto? – zaskoczona nie wie o co mu chodzi.
-Granger! Miała wypadek!
- A ty skąd o tym wiesz? – jeszcze większe zaskoczenie,
czy wręcz niedowierzanie maluje się na jej twarzy.
-Nie ważnie, nieważne. – powtarza chłopak. – Co z nią?
Nadal zaskoczona Grace opowiada mu o wypadku dziewczyny.
Draco słucha w skupieniu.
-…pozostaje nam tylko czekać. – kończy.
Draco podchodzi do szyby za którą leży nieprzytomna
dziewczyna.
Jej włosy leżą rozłożone na poduszce jakby układał je wiatr.
Śpiąca królewna.
Ma nienaturalnie bladą skórę. Kroplówka , wisząca nad jej
łóżkiem transplantuje krew, którą utraciła. Obok stoi dużo medycznego sprzętu odmierzającego
ciśnienie , tętno, bicie serca. Wszystko co potrzebne do badania.
- Przeżyje? – szepcze cicho chłopak.
-…
-Przeżyje? – ponawia pytanie odwracając się w stronę
ciotki. Grymas złości i bólu wykrzywia mu przystojną twarz.
-Draco, uspokój się. – łagodnie przemawia do niego Grace.
– Wszystko okaże się w ciągu kilku godzin.
-Albo i wcześniej. – odpowiada hardo Draco.
-Nie. – stanowczy głos przywołuje go do porządku . – Nie
tak.* Najlepiej będzie jak pójdziesz do domu.
-Nie. – odpowiada z równą stanowczością chłopak. -
Poczekam aż się obudzi. – siada na wolnej ławce przed salą.
„I co jej powiem?”- myśli blondyn
„Prawdę”- odpowiada jakiś głos w jego głowie.
„Że śnił mi się jej wypadek?”
„Nie”
„Więc co?”
„Że się martwiłeś”
„Och, zamknij się! Gadanie ze swoją chorą psychika nie
rokuje pomyślnie. A właściwie kim ty jesteś żeby mi mówić co mam robić?”
Lecz uparty głos w jego głowie zamilkł.
„Świetnie!”- zakończył Draco.
Troje osób pogrążonych w milczeniu.
*
„A wiatr szydzi z
naszego smutku,
Przywołując czyjeś
śmiechy.”
*
Cisza. Na korytarzu słychać tylko bicie trzech serc.
Nienaturalnie głośne bicie serc.
Ich puls to przyspiesza to zwalnia. Czas stanął w miejscu.
Sekundy, minuty, godziny zlewają się w jedność.
Dla tych osób, dla osób czekających na cud sekunda jest
jak minuta, minuta jak godzina , a godzina jak wieczność.
„Pozostaje nam tylko czekać.”
Tylko czekać.
Czekać
Czekać
Czekać…
„Jak długo jeszcze każesz mi na siebie czekać
Granger?!”- krzyczy chłopak w myślach.
Nagle…
*******************
*nie tak - chodzi o czary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz