Rozdział
dwunasty : Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
***
-Twoje zdrowie. – mówi wznosząc szklankę w kierunku
zdumionego Blaise i wypija jej zawartość
jednym haustem.
*
Roztrzęsiona dziewczyna wraca z parku do domu. „Co się ze
mną dzieje? Wariuje? – myśli. – Co to za głos? Skąd się bierze? Czy ja
umieram?”
Tak pochłonięta własnymi myślami nie zauważa blondynki z
równie rozmarzoną miną , idącej z naprzeciwka i uderza w nią z impetem. Obie
dziewczyny dość zaskoczone lądują siedzeniami na chodniku mierząc się wściekłym
wzrokiem.
-Uważaj ja leziesz!
-Patrz jak łazisz!
Wykrzykują niemal jednocześnie , po czym wybuchają
głośnym śmiechem.
Ludzie omijają je z niesmakiem. Niektórzy patrzą z
podejrzliwością.
Ktoś mrukną:
-Wariatki.
A obie dziewczyny i brunetka i blondynka zanoszą się nadal
radosnym śmiechem. W końcu po jakichś dziesięciu minutach wstają i otrzepują
się z kurzu.
-Jennifer! Prawie cię nie poznałam! – Wykrzykuje Hermiona
i serdecznie przytula do siebie dziewczynę.
Ta odwzajemnia uścisk, cmoka Hermionę w policzek i :
-Gdybyś mnie nie powaliła – mówi ze śmiechem – też bym cię
nie poznała. Myślałam , że leżysz jeszcze w szpitalu.
-A więc słyszałaś? – wzdycha.
-Tak. Nawet byłam u ciebie , ale byłaś nieprzytomna. Jak się
czujesz?
-Szczerze? – pyta. Jojo kiwa głową. – Paskudnie , ale
mniejsza z tym. Co u ciebie?
-A jakoś leci. Nie narzekam. A, Philip mi wspominał że cię
widział.
-Tak. – uśmiech. – Byłam w Sunflower przed wypadkiem. Nic
się tam nie zmieniło , nie?
-Nie , tylko Philip awansował.
-Mówił mi. Ty… – chwila ciszy. Hermiona wacha się czy
zadać to pytanie. – Ty , a on się ożenił? – Jednak ciekawość zwycięża.
Jojo rozgląda się na boki , czy aby nikogo w pobliżu nie
ma , zniża głos do szeptu i mówi:
-A nie słyszałaś? Wpadli! – To już wykrzykuje.
-Coś ty! Nie wierze!
-Uwierz. Z Liz Braun. Mają syna Etana.*
Hermiona otwiera ozy ze zdziwienia.
-Mówię ci , ale rodzice się wściekli! Matka do tej pory
się na niego boczy , choć wnuczka pilnuje – opowiada. – Znasz Liz , wiesz jaka
to panna , no kobieta, He, He , słowo daje. Philip wpadł po uszy. Ale chcąc nie
chcąc musiał się ożenić. Teraz ona chodzi dumna jak paw, a on na nią tyra. –
papla.
Hermiona kręci głową z niedowierzaniem. Liz jest starszą
siostrą Venus i Olivera, ale reputacje to zawsze miała nie najlepszą.
-Mógł mieć każda pannę, powtarzam każdą , a wpadł z
taką. – Kończy Jojo .
-Cóż. – wzdycha – brunetka. – Jego wybór, jego
życie.
-Tak. – Blondynka kiwa głową jakby w zamyśleniu.
-A co u ciebie? Wyładniałaś patrzę. Masz kogoś?
-Ja? – Jojo zaśmiewa się. – Coś ty?! Nie mam nikogo,
he, he nie śpieszy mi się.
-Mi też nie. – Wzrusza ramionami.
-Tak? – Unosi obie brwi. Zdziwiona. – Jesteś pewna?
Hermiona mierzy ją zaintrygowanym wzrokiem.
-Wiesz coś czego ja nie wiem? – Pyta.
-Daj spokój Honey !
-Nikt tak do mnie nie mówił od lat! Że też
pamiętałaś. – Mówi zdumiona kręcąc głową.
-Choć. – Jojo ciągnie ja powrotem w stronę parku.
Siadają na wolnej ławeczce.
Jojo rozsiada się wygodnie z nogami wyciągniętymi przed siebie,
natomiast Hermiona rozgląda się czujnie. Jej towarzyszka zauważa to co najmniej
dziwne zachowanie , ale postanawia nie zwracać na to uwagi. „Każdy ma jakieś
odchyły.”- myśli.
-Widziałam jak na ciebie patrzy. – Zaczyna blondynka.
-Kto? – pyta kompletnie zdziwiona Hermiona. Jej oczy
otwierają się szerzej ze zdumienia gdy słyszy…
-No przecież Smok! – Stwierdza dobitnie Jojo.
Dziewczyna patrzy na nią w osłupieniu, kompletnie nie
rozumiejąc jej słów. „Jaki Smok?- myśli. – Jedyny chłopak jakiego znam o tej
ksywce to…”
-Draco Malfoy przecież.
*
Tymczasem Draco Malfoy prawie sam kończy kolejną butelkę
alkoholu.
-Te baby. – Mamrocze. – Nic tylko same problemy z nimi. ..
Zabini patrzy na niego w osłupieniu, słuchając tego monologu
od ponad godziny.
- Nic tylko ich słuchać mamy. Zrobić to, czy tamto…
Blaise zaczyna poważnie się o niego martwić. „Odkąd to
Smok przejmuje się jakimiś babami?”- zastanawia się w myślach delektując się
nalanym mu przez gospodarza alkoholem.
- A potem mówią ci , że i tak to źle zrobiłeś. – patrzy
nieprzytomnie na przyjaciela. – A ty co?
-Co? – pyta zaskoczony.
-Nie ważne. – Macha ręką. Nalewa sobie pełną szklankę
Ognistej i od razu wypija. – To twoje
życie , mówi ci, spieprzysz je, tak jak oni, nie pozwól na to. Jak ma k*rwa na
to nie pozwolić?! – unosi głos.
*
Hermiona patrzy na nią jak na wariatkę.
- Malfoy?
-Tak , Malfoy. Siedział w szpitalu cały czas.
-Taak. – Mówi z wahaniem. – Mówili mi o tym. – Odwraca
twarz by przyjaciółka nie ujrzała delikatnego rumieńca , który wkradł się na
jej niemal blade lico. – Ale nie przyszedł dzisiaj. – mówi z wyrzutem , nieco
ochłonąwszy.
-Taak. – Teraz to Jojo ostentacyjnie odwróciła od niej
twarz i uparcie zaczęła wpatrywać się w pobliskie drzewo. – Wiem.
Hermiona patrzy na nią zdziwiona. „Ukrywa coś?” – myśli.
-Wiesz coś czego ja nie wiem? – Powtarza chwytając przy
tym dziewczynę za ramiona i odwracając jej twarz w swoją stronę. – Coś mu się
stało?
- Co z wami wszystkimi jest?! – Jojo podrywa się z ławki i
staje w takiej samej pozie jak kilka dni temu przed Draco. Na rozstawionych
nogach, podpierając się pod boki rękami, i mierz dziewczynę wściekłym
spojrzeniem.
-Co z wami? – Powtarza. – Zacznijcie patrzeć sercem , a nie rozumem.
***
Etan* - syn Philipa i Liz( Elizabeth ) Braun, teraz już Johanson.
Ma 3 latka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz