Rozdział ósmy :
Witaj wśród żywych, Granger.
***
Nagle tętno pacjentki przyspiesza. Zaalarmowana
pielęgniarka przybiega wraz z Grace do sali Hermiony.
Trzy osoby. Trzy ciała. Trzy dusze. Trzy serca.
Obce sobie , a jednak tak bliskie w tej sekundzie.
W oczekiwaniu spoglądają na działania pielęgniarki i pani
chirurg. Widać uśmiech na ustach tej starszej, mówi coś czego trzy ciała nie
słyszą.
Spogląda na szybę , gdzie stoją trzy osoby. Patrzy
najpierw na matkę , ojca a następnie na chłopaka. Jest uśmiechnięta.
„Udało się” – myślą trzy dusze.
Rodzice zachęceni przez lekarkę wchodzą do sali.
Jedno serce zostaje.
Spogląda na dziewczynę , która powoli otwiera zaspane
oczy. Spogląda najpierw na matkę , a potem na ojca. W następnej chwili jej
wzrok pada na szybę. Patrzy na niezwykle jasną grzywkę włosów, na
szaroniebieskie oczy, na blade usta wykrzywione w uśmiechu.
Chłopak zdaje się szeptać:
-Witaj wśród żywych , Granger. – tak by tylko ona to
usłyszała.
Dziewczyna odwzajemnia uśmiech patrząc w zimne oczy
ukochanej i znienawidzonej osoby. Mruga parę razy, by po chwili zamknąć swe
cudowne orzechowe oczy i pogrążyć się w leczniczym śnie.
- Będzie dobrze. – Chłopak wzdryga się na dźwięk tych
słów.
To Grace wyszła z sali pozostawiając śpiącą pacjentkę pod
troskliwą opieka rodziców.
- Rozwodzą się. – mówi chłopak, sam zaskoczony swoimi
słowami. – A jednak czuwają przy niej razem.
- Cóż. – Grace nie wie co powiedzieć , zwłaszcza , że
chyba nic nie było by odpowiednie w tej sytuacji. Kobieta ciągle pamiętała
zachowanie rodziców Dracona. Sądząc z jego miny, on też to pamiętał. A nie były
to przyjemne wspomnienia. Tylko czas spędzony u matki chrzestnej można uznać za
czas spędzony mile.
-Nie ważne. – szepcze i siada na ławce.
-Chyba nie zamierzasz tu spędzić całego dnia? - pyta siadając obok niego.
- Zamierzam , a co? - zadawkowy ton jego głosu powoduje ,
że na twarz lekarki wkrada się znowu zdziwienie.
„Czyżby w Draco było więcej z Narcyzy niż z Lucjusza?”- pyta
się w myślach.
-Nic. Przyniosę ci gorącej czekolady. – wstaje i odchodzi.
Pogrążony w myślach chłopak nie widzi zadowolonego uśmiechu
na jej ustach.
„A więc jednak ma serce. - myśli szczęśliwa. - Że też
trzeba było aż tragedii żeby się o tym przekonać.”
Odchodzi by po chwili wrócić z kubkiem parującej
czekolady. Później wraca do obowiązków.
Mijają sekundy, minuty , godziny…
A chłopak nadal czuwa przed salą śpiącej dziewczyny.
Niektórzy ludzie mijają go ledwie zaszczycając
spojrzeniem. Inni szepczą…
-Miłość jest potężna…
-Tak długo tutaj siedzi…
- Prawie się nie rusza…
-Czeka na swą ukochaną…
-Taki młody , a taki oddany…
Dla niego to są puste słowa. Przepływają przez jego umysł
nic mu nie mówiąc.
A on wiąż czeka, czeka, czeka…
Jedno serce, które odnalazło drugie.
Jedna dusza , która czeka na tą drugą.
Jeden umysł… a w nim jedna myśl.
Myśl o TEJ dziewczynie.
Takiej czystej i niewinnej.
„Wariuje”- stwierdza w myślach chłopak.
„Co ja tu robię? - pyta siebie. - Na co czekam?”
„Na nią”- odpowiada mu głos we własnej głowie.
„Wariuję”- powtarza Draco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz