poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Pojedynek Serc : Rozdział Piętnasty


Rozdział piętnasty :  OTWIERAJ!!!

 

***

 

„Zawsze będę stał za tobą.” Przypomniał sobie słowa przyjaciela Draco.

Nie było to łatwe.

Co prawda Zabini wyszedł nie całe dziesięć  minut temu (właśnie zegar wybił dziesięć  po piętnastej)  , to arystokracie tak szumiało w głowie , że  ledwo  mógł skupić wzrok w jednym punkcie. A co dopiero myśleć!

Jakie to było proste! Zatopić swoje smutki, żale i troski w litrach alkoholu! Jakie to dla niego typowe!

Młody Malfoy ostatnimi czasy coraz częściej sięgał do kieliszka.

(W tak młodym wieku!)

- Wszystko przez te cholerne baby! – krzykną ze złością.

Od czasu pamiętnej rozmowy z Jojo , Draconem targały różne emocje, często sprzeczne ze sobą.

Raz był szczęśliwy, nucił pod nosem wesołe piosenki i pomagał ciotce. Innym razem stawał się mrukliwy, nie odpowiadał gdy go wołano i krzyczał bez powodu na wszystko. Bywało , że takie huśtawki nastroju zmieniały mu się co kilka godzin. 

Zupełnie jak kobieta w ciąży!

Jego zachowanie bardzo niepokoiło Grace. Chłopak wychodził tylko do szpitala , wracał stamtąd i siadał do kolejnej butelki.

I tak dzień po dniu. Aż do dzisiaj. Dziś wypisali tą małą Granger, u której przesiadywał chłopak. Co było jeszcze dziwniejsze nie poszedł do niej. Wykręcał się jakimś kolegą ze szkoły.

Taak. Kolega ze szkoły.

Zapewne kompan od kieliszka.

 

-Staniesz za mną nawet jak z NIĄ będę ?! – Zapytał Draco ze złością.

Lecz nikt mu nie odpowiedział.

Cisza panująca wokoło drażniła go.

Ze złością chwycił za kolejną prawie pustą butelkę i cisną ją przez pokój. Rozbiła się , tworząc mokrą plamę , która powoli spływała po kremowej ścianie. Kilka cali brakowało aby zniszczyła obraz tam wiszący.

W tym samym momencie usłyszał dzwonek do drzwi.

Ding – dong!

Nie zamierzał otwierać.

Mrukną pod nosem coś co miało oznaczać „poczeka” i na chwiejących się nogach poszedł do barku po kolejną butelkę alkoholu.

Jednak nieproszony gość nie zamierzał „poczekać” tylko natarczywie naciskał dzwonek.

Ding - dong!

Ding - dong!

Następny, a po nim kolejny.

-Cholera! – Zaklął pod nosem Malfoy rozlewając Ognistą poza szklankę.

Ding - dong!

I w końcu cisza. Kiedy Draco nalał sobie pełną szklankę i z napoczętą butelką wracał na fotel rozległo się walenie do drzwi.

-Draco! – Rozległ się krzyk. – Wiem , że tam jesteś. Otwieraj!

 

*

 

Delikatny wietrzyk poruszał liśćmi drzew w parku.

Dziewczyna o długich blond włosach siedziała na ławce co chwila poruszając nogą w rytm tylko sobie słyszalnej piosenki. Leniwie obserwowała ludzi którzy wałęsali się tu w to letnie popołudnie.

Nagle ciszę przerwał dzwonek telefonu u kobiety , która akurat przechodziła koło dziewczyny na ławce.

Ta otworzyła szerzej oczy i z cichym okrzykiem zerwała się z ławki. Puściła się biegiem wymijając zdziwionych spacerowiczów i gorączkowo licząc czas.

Przecież coś obiecała, miała to sprawdzić i co? Siedzi jak głupia w parku myśląc o… z tego wszystkiego zapomniała o czym myślała.

„Hmmm potem”- mruknęła i przyspieszyła.

Bieg pod dom Grace zajął jej dziesięć minut. Spojrzała wystraszona za zegarek. 15:40.

-Cholera. – Zaklęła zatrzymując się pod numerem 88.

Zdyszana pchnęła bramkę i weszła na posesję. Brukowana ścieżka prowadziła ją przez wiecznie zielony trawnik. Gdzieniegdzie rosły tam różnokolorowe kwiaty z przewagą róż. Pomimo wysiłku dziewczyna dostrzegła piękno tego miejsca. Zapach kwiatów przyjemnie drażnił jej nos i spowodował , że na usta wpłyną szeroki uśmiech.

Przed domem (prawie pałacem!) znajdowała się okrągła fontanna z kamienną rzeźbą. Dookoła niej biegła droga wyłożona kamieniami. Parę wieków wstecz  stałaby przy niej dorożka zaprzężona w kilka koni. Jednak dziś , w XXI wieku stał przed nią mercedes klasy S 600. Co  prawda Jojo nie znała się na samochodach tak jak jej przyjaciele , jednak wiedziała co w trawie piszczy. A akurat TO auto na plakacie miał w swoim pokoju Oliver*, kiedy była u niego ostatnio. Odnotowała sobie w pamięci żeby mu o tym powiedzieć, po czym zwróciła uwagę na rzeźbę. Był to imponujących rozmiarów prawie  koń. Stał na tylnych kopytach , przednimi przebierając w powietrzu. Z boków wyrastały mu olbrzymie i rozpostarte skrzydła. Pegaz patrzył z góry na dróżkę prowadzącą na podjazd domu. Jednocześnie Jojo wydawało się , że patrzy na nią.

- Dziwne. – Mruknęła patrząc z zachwytem na rzeźbę.

Minęła ją i weszła po schodach na ganek oglądając dom z rosnącym podnieceniem. Nigdy tu przedtem nie była. Jakoś brakło okazji. Ale słyszała o nim wiele. Był zbudowany z czerwonej cegły i miał trzy kondygnacje. Ganek na który właśnie weszła podtrzymywało sześć filarów rzeźbionych w dziwne orientacyjne kwiaty. Dziewczyna podeszła do jednego z nich i przejechała dłoniom po wypukłościach.

-Orchidea. – Mruknęła trafnie rozpoznając w rzeźbie kwiat.

Otrząsnęła  się z zamyślenia i nacisnęła dzwonek.

Ding- dong! , zabrzmiało gdzieś w głębi domu.

Ding - dong!

Zaintrygowana dziewczyna zaczęła tupać nogą ze zdenerwowania.

- Co jest?

Niecierpliwie naciskała dzwonek do drzwi.

Ding - dong!

Ding - dong!

W końcu nieźle już wkurzona zaczęła walić w drzwi pięściami.  Od czasu do czasu kopnęła je nogą.

-Draco! – Krzyknęła ze złością. – Wiem , że tam jesteś! Otwieraj!

 

 

********************** 

 

 

Oliver* - jak pamiętacie to brat bliźniak Venus (Vivi) , przyjaciel Jojo i kolega z „paczki”. 

2 komentarze:

  1. czekam na kolejne części ;) /Nutrien

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, to się zacznie... Już współczuję Draconowi. :) Ciekawa jestem, jak potoczy się dalsza historia. Czekam z niecierpliwością na rozdział 16. :)

    OdpowiedzUsuń