Rozdział osiemnasty : Nigdy nie wiadomo kogo można spotkać w parku
***
Dziewczyna weszła właśnie w cień parkowych drzew. Jej
głowę zaprzątał milion myśli.
*
Draco postanowił się przejść. Ostatni raz być sobą,
zanim jutro jego oblicze przykryje
maska.
Poszedł do parku z zamiarem odprężenia się. Usiadł na
ławce i zaczął leniwie obserwować otoczenie. Z kieszeni jasnych jeansów
wyciągną paczkę papierosów. Wyją i zapalił jednego. Błękitna koszulka polo
wspaniale uwydatniła jego mięsnie. Choć nadal był blady, jego wygląd wyraźnie
przyciągał wzrok każdej dziewczyny która koło niego przechodziła. Dosłownie
KAŻDEJ!
Na nosie miał ciemne okulary.
Uśmiechną się do jakiejś blondynki, a ona tak zauroczona
jego postawą wpadła na starszego pana. Czerwona ze wstydu bąknęła krótkie
”przepraszam” i szybkim krokiem oddaliła się. Chłopak tylko pokręcił głową.
Nagle, na końcu alejki przy której siedział zauważył
znajomą postać. Granger co chwila krzywiła się i uśmiechała. Była już bardzo
blisko ale szła tak zamyślona , że go nie zauważyła.
Chłopak musiał przyznać, że nawet takie grymasy jej
pasują. Zlustrował całą jej sylwetkę. Miała na sobie luźną lawendową koszulkę i
jeansowe szorty. Swoja drogą świetnie opinały jej zgrabne pośladki. Na długich , opalonych
nogach miała białe japonki. Draco gwizdnął w myślach. Włosy miała luźnie
puszczone na plecy ,a na głowie okulary przeciwsłoneczne.
Zaraz go minie..
Jeszcze chwila…
Już się z nim zrównała…
I o dziwo nawet na niego nie zerknęła!
Chłopak wstał, zdjął okulary i schował je do kieszeni
spodni. Z papierosem w ustach zaczął iść za dziewczyną. Podziwiał przy tym jej
zgrabny tyłeczek, poruszający się z gracją. Wypuścił z ust dym i wyrzucił
niedopałek, nadal patrząc w jej siedzenie. Nawet nie zastanowił się jak to
wygląda, po prostu szedł za nią. Bez celu. Tak po prostu.
Niczego nieświadoma dziewczyna spokojnie szła alejką.
Mijała jakichś ludzi lecz nie zwracała na nikogo uwagi. Myślała. O wszystkim,
ale czy to oznacza że o niczym?
Myślała o rodzicach, o Jenie , o nowym nabytku, o szkole,
o Harrym , o Ronie, o książkach, o Ginny , o obowiązkach, o papierosach, o …
Zaraz, zaraz. O papierosach?! Wyraźnie poczuła zapach papierosów. „Fuj! Tylko
skąd on się wziął? Hmm.” Nieświadoma obecności intruza za swoimi plecami zatrzymała się w miejscu z zamiarem
odwrócenia się za siebie.
Dziewczyna nagle stanęła. Chłopak który nadal wpatrywał
się w jej pupę nie zauważył tego i uderzył w jej plecy swoja klatka piersiową.
Rękami złapał ją w pasie , żeby zachować równowagę. Nie dotknął na szczęście
jej brzucha, jego dłonie zatrzymały się mniej więcej na wysokości paska od
spodenek, niebezpiecznie blisko jej pupy.
Stanęli.
Kompletnie zaskoczona dziewczyna odwróciła się z zamiarem
spoliczkowania tego zboczeńca. Już podniosła rękę i zamachnęła się , gdy nagle
druga ręka ją powstrzymała.
-Nie waż się mnie uderzyć Granger. – Wysyczał chłopak
przez zaciśnięte zęby. Był zły. Przez
swoja głupotę i męskie rządze zdemaskował się.
-Malfoy! – Krzyknęła zaskoczona. – Puść mnie! – Bo on
nadal trzymał jej rękę. Puścił ją , na co ona zaczęła ją rozmasowywać. Na jej
nadgarstku zaczęły pojawiać się drobne zaczerwienienia. Miała strasznie
wrażliwą skórę.
- Nie dotykaj mnie z łaski swojej. – Powiedziała ze
złością, na co on uśmiechną się. Zrobił krok w jej stronę.
-Jestem twoim Aniołem, będę cię dotykał kiedy mi się
podoba.
-Co? – Zapytała zaskoczona i zaczęła się cofać.
Draco nadal szedł w jej stronę. Widział w przeciwieństwie
do niej ławkę , w którą zaraz uderzy.
Tak tez się stało.
Zaskoczona dziewczyna usiadła na ławce , a on pochylił się
nad nią. Ręce oparł po obu stronach jej odchylonej do tyłu głowy.
Wiedział , że się boi i to go bawiło. Widział strach w jej
orzechowych oczach. Lubił go. Upajał się nim jak narkotykiem.
To był strach przed nim. JEJ strach. I tylko ona tak na
niego patrzyła.
Najpierw ze złością, a potem strachem. Upijał się tym widokiem jak drogim winem. Ona nie
była taka jak inne laski. Każda inna już by go namiętnie całowała, ale nie ona.
Bywała spontaniczna , ale zazwyczaj
twardo stąpała po ziemi.
- I co teraz? – Wyszeptał, powoli zbliżając swoją twarz do
jej. Dzieliło ich kilka cali.
Mało , coraz mniej.
Jego ciepły oddech otoczył jej twarz. Przymknęła oczy.
Zaczerpnęła powietrza i otworzyła je. Już nie było w nich strachu, tylko złość.
-Odsuń się. – Powiedziała cicho.
Jednak on zignorował jej prośbę. Nadal zbliżał swoją
twarz. Sam nie wiedział co nim w tej chwili kierowało. Bo na pewno nie rozum!
Może jakieś chore rządze? Bo w końcu miał zamiar powtórzyć to co kiedyś tak bardzo mu się spodobało.
Zbliżył swoje blade usta do jej lekko drżących malinowych
warg. Ona lekko je uchyliła ciekawa co też on kombinuje.
Po chwili ją pocałował. Najpierw delikatnie musną jej
usta, by następnie pogłębić pocałunek. Trwał zaledwie kilka sekund, po czy
odsuną się od niej i wyprostował. Spojrzał na jej półprzymknięte oczy i się
uśmiechną. Kiedy je otworzyła nie było w nich cienia strachu, czy złości. Był
za to szok, aż w nadmiarze.
„On mnie pocałował! Drugi raz w całym moim krótkim życiu!
Pocałował szlamę! Nie coś tu nie gra , tak jak powinno! Pocałował mnie w biały
dzień, na dodatek w parku pełnym ludzi! Co prawda byli to mugole, ale jednak
ludzie!
A teraz stoi i się jeszcze uśmiecha! Tak po prostu. Z
satysfakcją! Bezczelny!” myślała Hermiona.
„Ładnie wygląda jak jest taka rozkojarzona – pomyślał
Draco. – Cholera! Przestań! To szlama! Jeszcze może miłość jej wyznam, co?!”
prychną nadal się w nią wpatrując.
Dziewczyna korzystając z chwilowego zamroczenia Malfoy
wstała. Zmierzyła go wzrokiem od stup do głowy po czym rzekła z godnością:
-Nie wiem, co kombinujesz Malfoy, ale nie uda ci się to. –
Po czy zamierzała spokojnie odejść.
Natomiast on uśmiechną się , jeśli ten jego grymas można
nazwać uśmiechem, i złapał ją za rękę. Powoli zbliżył się do niej.
-Już mi się udało. – Szepnął jej do ucha i odszedł
pozostawiając ją w jeszcze większym zdziwieniu.
„No nie bezczelny!” krzyczała w myślach Hermiona tupiąc
nogą ze złości.
Patrzyła chwile za sylwetka chłopaka , następnie
westchnęła i skierowała swe kroki w stronę domu.
:Bezczelny!” myślała będąc już na ganku. Wzięła
głęboki wdech i weszła do środka.
- Nigdy jej tego nie powiem! – Mamie znowu puściły
nerwy.
Dziewczyna zatrzymała się w nieoświetlonym holu
nasłuchując.
-W takim razie ja to zrobię! – Ojciec też nie był
spokojny.
Nie chcąc słychać dalszego ciągu otworzyła drzwi
wejściowe i trzasnęła nimi z rozmachem.
-Już jestem! – Zawołała od progu.
-Witaj córeczko – w holu zjawił się uśmiechnięty
ojciec.
-Cześć tato – i pocałowała go w policzek.
Jeszcze pamiętała jaki ból
niesie ze sobą przytulanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz