wtorek, 10 lipca 2012

Pojedynek Serc: Rodział Drugi


Rozdział drugi: Przyjaciele to skarb.


 ***


Jakiś czas później.

Wróble ćwierkające za oknami były dziś budzikiem dla Hermiony. Leniwie otworzyła oczy i przeciągnęła się. Za oknem budził się do życia piękny wakacyjny dzień. 
Przez otwarte okno czuć było przyjemną woń lipcowych kwiatów. Dziewczyna spojrzała w tamtą stronę i przez chwilę przyglądała się dwóm tańczącym, barwnym motylom. Wirowały nad jej parapetem, co chwila wznosząc się  i opadając z gracją.
- Lipcowe słońce jest gorące. – Mruknęła radośnie podnosząc się z łóżka i pobiegła do łazienki wziąć długą i relaksującą kąpiel.

Potrzeba było kilku dni, aby Hermiona przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Ojciec z początkiem lipca wyprowadził się z domu. Została tylko mama, która szukała schronienia w pracy. Wcześnie wychodziła i późno wracała. Dziewczyna całymi dniami była sama. Dużo czasu spędzała w parku, jednak samotne przesiadywanie na ulubionej ławeczce przestało być dla nastolatki wystarczające. Denerwowały ją radosne rozmowy ludzi, ich śmiech i zabawy. Nie chciała tego słuchać. Chciałaby ci ludzie tak jak ona, byli smutni. Zdarzało się, że godzinami wpatrywała się w jakieś drzewo niewidzącym wzrokiem. W takich chwilach czuła się porzucona, nie tylko przez ojca, ale też i matkę. Dopiero pocieszające listy od przyjaciół przywróciły ją do normalnego życia.

„Hermiono!
Tak mi przykro z powodu Twoich rodziców!
 Mam nadzieje, że się tym nie zadręczasz?
Musisz pamiętać, że pomimo rozwodu nadal masz kochających rodziców.
Pamiętaj o tym.
Będzie dobrze.
Twój
Harry
PS: Mam nadzieje, że się wkrótce zobaczymy.”

„Tak Harry ma znacznie gorzej niż ja – myślała. – Stracił rodziców, Syriusza, a  jego jedyni żyjący krewni to Dursleyowie. Brr” – Wzdrygnęła się.


„Hermiono!
Przyjeżdżaj do Nory, kiedy tylko chcesz! Moja mama już nie może się Ciebie doczekać! A co do rozwodu to przestań o tym myśleć! To nie Twoja wina, a oni są dorośli i zdają sobie sprawę ze swoich decyzji. Też oni a nie Ty poniosą tego konsekwencje. Tak, więc Hermi trzymaj się ciepło i przyjeżdżaj do nas.
Ron
PS: Harry przyjeżdża do mnie jutro rano. Czekamy na Ciebie:) „

„ No, no – mruknęła dziewczyna. – Tego bym się po Ronaldzie nie spodziewała. Nie wiedziałam, że jest taki, taki… – chwila ciszy – taki wrażliwy.”
Ostatni list, jaki dostała był od Ginny. 


„Herm!
Nie przejmuj się, musisz być silna, nie załamuj się, nie myśl o tym i przyjeżdżaj do nas
Kocham Cię
Ginny”

„Tak, Ruda zawsze waliła prosto z mostu. – Uśmiechnęła się pod nosem Hermiona. – Cóż, mając takich przyjaciół nie mogę się załamać. Na świecie jest mnóstwo ludzi, których rodzice się rozwodzą i jakoś  z tym żyją. Tak, muszę wziąć się w garść.” – Postanowiła.
*
Skończyła poranną toaletę, ubrała się w króciutkie fiołkowe szorty i koszulkę od kompletu i zeszła na śniadanie.
Mamy już nie była, za to na lodówce wisiała karteczka.

„Kochanie,
Mam dziś rozprawę*, nie czekaj na mnie z obiadem, będę wieczorem.
Kocham Cię
 Mama
PS: W lodówce masz lasange, odgrzej w piekarniku.
Pa "


-„Będę wieczorem” – mruknęła Hermiona. – Cały dom dla  mnie. Taki duży, taki samotny.

Po pospiesznie zjedzonym śniadaniu poszła do salonu. Usiadła na skórzanej kanapie i włączyła telewizor.
Przeleciała po wszystkich kanałach, aż w końcu zrezygnowana wyłączyła go.
- Nic nie ma. – Powiedziała na głos. – Kompletnie nic w tej telewizji nie ma.
Rozsiadła się wygodniej, podciągnęła kolana pod brodę i objęła je rękami.
Zamknęła oczy i przeniosła się w świat wspomnień.
- Malfoy. – Mruknęła. – Kim ty jesteś? Kim? – Pytała ciszę panującą wokoło.

*

Tymczasem w tej samej chwili obiekt jej myśli był, jak co dzień w parku. Jak co dzień w pobliżu jej ławeczki.
Lecz od kilku dni ona nie przychodziła.
Od kilku dni nie widział tej burzy brązowych loków, którymi delikatnie poruszał wiatr między drzewami.
Od kilku dni nie widział jej pięknych orzechowych oczu smutnie patrzących w nieznane.
Od kilku dni nie widział jej zgrabnej sylwetki poruszającej się z gracją modelki.
Od kilku dni za tym… tęsknił?
„Nie mogę tęsknić za Granger! – Kłócił się z myślami młody arystokrata. – To po prostu nie możliwe!”
Spojrzał z odrazą na papieros w swojej dłoni.
-Tyle razy mi mówiła, żebym rzucił to świństwo – powiedział w przestrzeń. – Lecz nigdy jej nie posłuchałem.
- Dlaczego?

*

-Kim ty jesteś? – Pytała dziewczyna.
Lecz odpowiadała jej tylko cisza panująca w domu. Nawet na ulicy ruch się jakby zmniejszył, zrobiło się ciszej. Żadna siła ani materialna ani inna nie przerywała tej ciszy. Wydawać się mogło, że to cisza przed burzą. Nie słychać było ptaków, szumu drzew, po prostu niczego. Cisza panująca wokoło przytłaczała dziewczynę. Ona jeszcze bardziej skuliła się na kanapie i utonęła we wspomnieniach…

*


- Dlaczego? – Zapytała go ładna blondynka.
-Co dlaczego? – Odpowiedział pytaniem zaskoczony Draco.
- Dlaczego jej nie posłuchałeś?
Draco zmierzył dziewczynę od stóp do głowy dłużej zatrzymując wzrok na jej niezwykle jasnych zielonych oczach, które wydawały mu się dziwnie znajome. „Skąd ja je znam?” – Pytał w myślach, a głośno powiedział:
-A, co cię to interesuje? W prokuraturze robisz czy co? – Zaśmiał się z własnego żartu.
-Hmmm – mruknęła dziewczyna. – Tak to się wita starych przyjaciół Smoku? Nie ładnie, nie ładnie. – Uśmiech, po którym na policzkach dziewczyny pojawiły się słodkie dołeczki kogoś mu przypomniał.
-Jojo?**  To ty? – Zapytał z niedowierzaniem.
-Tak, tak – Jojo zaśmiał się z jego zdumionej miny i podeszła się do niego przytulić. – No stary, nic się nie zmieniłeś.
Draco odwzajemnij uścisk.
-Za to ty całkiem się zmieniłaś. Zrobiłaś coś z włosami? Wydawało mi się, że były ciemniejsze?
-Rozjaśniłam je nieco i…
-Nieco? – Prychnął ze śmiechem Draco.
-…i zachorowałam. – Dodała ze śmiechem, odskoczyła od niego i obróciła się dookoła własnej osi. – I co o tym sądzisz? – Spytała.
-No. – Chwila ciszy. – Wyglądasz świetnie. Pewnie złamałaś już setki męskich serc?
-Ja? – Zaśmiała się Jojo. – Chyba ty. Nie zauważyłaś, jak  przyciągasz wzrok wszystkich panienek w parku?
Wybuch śmiechu Draco spowodował, że z pobliskich drzew uleciały spłoszone ptaki.
-Nie śmiej się. – Uśmiechnięta dziewczyna stara się mu przerwać ten niekontrolowany wybuch. – Przestań, no!
Daje mu kilka minut, żeby się uspokoił.

Draco śmiał się jak nigdy przedtem. Tak dawno nie czuł się tak dobrze. Tutaj, przy niej mógł być tylko sobą. Nikogo nie musiał udawać. Nie musiał trzymać się sztywnych zasad i reguł. Był po prostu sobą, tak jak za dawnych lat.
„Cieszę się, że ją spotkałem.” – Pomyślał.
-Skończyłeś?
-Tak, he, he, skończyłem. – Draco poważnieje. – Że niby za mną się dziewczyny oglądają? Za mną?
-A, co? Za mną może?
-Daj spokój Jojo, jakoś nie zauważyłem żadnej.
-Bo nie patrzysz. – Dziewczyna zamyśla się.

-Tak, co tam u ciebie słychać? Dawno cię tu nie widziałam. Mieszkasz u Grace?
-Tak, przyjechałem na wakacje.

Wspomnienie Draco.
-Idziemy. – I kobieta wraz z synem wyszła na zalany słońcem parking z tyłu budynku.
Wsiedli do długiej limuzyny, zapakowawszy uprzednio kufer Draco do bagażnika.
-Magnolia Center. – Rzuciła kobieta do szofera.
- To nie jedziemy do domu? – Zapytał chłopak.
-Nie, wakacje spędzisz u Grace. Mam coś ważnego do załatwienia.
Chłopak unosi lewą brew w geście zdziwienia.
-Nie mogę zostawić cię samego w domu. Nie teraz
-Ach. – Mrukną Draco i już więcej się nie odezwał.

„Choć jestem już pełnoletni, nadal traktuje mnie jak dziecko! – Myślał wtedy rozgoryczony. –Znowu podrzuca mnie jak bagaż.”


-Draco! Draco! – Głos Jojo przerwał jego wspomnienia. – Słyszysz mnie?
-Eee, sorry, zamyśliłem się – Potrząsa głową.
-Było widać – powiedziała ze śmiechem. – Znowu cię podrzucili, tak jak kiedyś? – Dodała poważniejąc.
-Taak. Znowu. Powiedział i wyciągną z kieszeni spodni paczkę papierosów. – Chcesz? – Skierował ją w stronę dziewczyny.
- Nie pale.
- Ja też powinienem rzucić. – Przyznał szczerze.
- Dlaczego?
- Dlaczego? Hmmm – zastanawiał się głośno jednocześnie zapalając papierosa. – Bo to świństwo – dokończył z uśmiechem i się zaciągnął.
-Nie, nie o to mi chodziło. – Jojo zaczęła kręcić głową.
-Więc, o co? – Draco patrzy na nią zdziwiony.
-Dlaczego JEJ nie posłuchałeś? – Ponawia swoje wcześniejsze pytanie, kładąc nacisk na słowo „Jej”.
Chłopak spojrzał na nią kompletnie zbity z tropu.
- Ja… – zaczął.



***




*Rozprawę – rodzice Hermiony są adwokatami, a nie dentystami tak jak w serii J.K.R.

**Jojo – Jennifer Johanson, przyjaciółka Draco z wczesnych lat dzieciństwa, córka Amandy Johnson, przyjaciółki Grace i jej niedalekiej sąsiadki, mugolka (nie wie nic o magii), ma dwóch braci. Draco poznał ją na jej piątych urodzinach, zaprzyjaźnili się od razu. Od czasu pójścia do Hogwartu Draco nie utrzymywał z nią częstych kontaktów, tyle, co dwa razy do roku w święta. Jojo zawszy była mu jak siostra. Ma zgrana paczkę przyjaciół, z której wyłamał się tylko Draco i Hih [wymowa: HAJ] (poznamy jej tożsamość w dalszych rozdziałach.).

1 komentarz:

  1. Hmmm rozdział bardzo przyjemny taki lekki:)) Hermiona ma szczęście, że ma takich przyjaciół, zawsze ją wspierają:) Dlaczego zmieniłaś rodziców Hermiony na adwokatów?? No nie ważne... Co do przyjaciółki Dracona Jojo to... boje się, że stanie się kimś więcej niż przyjaciółką, ale oby nie... :))
    Pisz szybko kolejny rozdział. pozdrawiam [hermiona-i-malfoy.blog.onet.pl] xXx

    OdpowiedzUsuń