Rozdział drugi: Przyjaciele to
skarb.
***
Jakiś czas
później.
Wróble
ćwierkające za oknami były dziś budzikiem dla Hermiony. Leniwie otworzyła oczy
i przeciągnęła się. Za oknem budził się do życia piękny wakacyjny dzień.
Przez
otwarte okno czuć było przyjemną woń lipcowych kwiatów. Dziewczyna spojrzała w
tamtą stronę i przez chwilę przyglądała się dwóm tańczącym, barwnym motylom.
Wirowały nad jej parapetem, co chwila wznosząc się i opadając z gracją.
- Lipcowe
słońce jest gorące. – Mruknęła radośnie podnosząc się z łóżka i pobiegła do
łazienki wziąć długą i relaksującą kąpiel.
Potrzeba
było kilku dni, aby Hermiona przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Ojciec z
początkiem lipca wyprowadził się z domu. Została tylko mama, która szukała
schronienia w pracy. Wcześnie wychodziła i późno wracała. Dziewczyna całymi
dniami była sama. Dużo czasu spędzała w parku, jednak samotne przesiadywanie na
ulubionej ławeczce przestało być dla nastolatki wystarczające. Denerwowały ją
radosne rozmowy ludzi, ich śmiech i zabawy. Nie chciała tego słuchać. Chciałaby
ci ludzie tak jak ona, byli smutni. Zdarzało się, że godzinami wpatrywała się w
jakieś drzewo niewidzącym wzrokiem. W takich chwilach czuła się porzucona, nie
tylko przez ojca, ale też i matkę. Dopiero pocieszające listy od przyjaciół
przywróciły ją do normalnego życia.
„Hermiono!
Tak mi przykro z powodu Twoich rodziców!
Mam nadzieje, że się
tym nie zadręczasz?
Musisz pamiętać, że pomimo rozwodu nadal masz kochających
rodziców.
Pamiętaj o tym.
Będzie dobrze.
Twój
Harry
PS: Mam nadzieje, że się wkrótce zobaczymy.”
„Tak Harry ma znacznie gorzej niż ja – myślała. – Stracił
rodziców, Syriusza, a jego jedyni żyjący
krewni to Dursleyowie. Brr” – Wzdrygnęła się.
„Hermiono!
Przyjeżdżaj do Nory, kiedy tylko chcesz! Moja mama już nie
może się Ciebie doczekać! A co do rozwodu to przestań o tym myśleć! To nie
Twoja wina, a oni są dorośli i zdają sobie sprawę ze swoich decyzji. Też oni a
nie Ty poniosą tego konsekwencje. Tak, więc Hermi trzymaj się ciepło i
przyjeżdżaj do nas.
Ron
PS: Harry przyjeżdża do mnie jutro rano. Czekamy na Ciebie:)
„
„ No, no – mruknęła dziewczyna. – Tego bym się po Ronaldzie
nie spodziewała. Nie wiedziałam, że jest taki, taki… – chwila ciszy – taki
wrażliwy.”
Ostatni list, jaki dostała był od Ginny.
„Herm!
Nie przejmuj się, musisz być silna, nie załamuj się, nie
myśl o tym i przyjeżdżaj do nas
Kocham Cię
Ginny”
„Tak, Ruda
zawsze waliła prosto z mostu. – Uśmiechnęła się pod nosem Hermiona. – Cóż, mając
takich przyjaciół nie mogę się załamać. Na świecie jest mnóstwo ludzi, których
rodzice się rozwodzą i jakoś z tym żyją.
Tak, muszę wziąć się w garść.” – Postanowiła.
*
Skończyła
poranną toaletę, ubrała się w króciutkie fiołkowe szorty i koszulkę od kompletu
i zeszła na śniadanie.
Mamy już
nie była, za to na lodówce wisiała karteczka.
„Kochanie,
Mam dziś
rozprawę*, nie czekaj na mnie z obiadem, będę wieczorem.
Kocham Cię
Mama
PS: W
lodówce masz lasange, odgrzej w piekarniku.
Pa "
-„Będę
wieczorem” – mruknęła Hermiona. – Cały dom dla
mnie. Taki duży, taki samotny.
Po
pospiesznie zjedzonym śniadaniu poszła do salonu. Usiadła na skórzanej kanapie
i włączyła telewizor.
Przeleciała
po wszystkich kanałach, aż w końcu zrezygnowana wyłączyła go.
- Nic nie
ma. – Powiedziała na głos. – Kompletnie nic w tej telewizji nie ma.
Rozsiadła
się wygodniej, podciągnęła kolana pod brodę i objęła je rękami.
Zamknęła
oczy i przeniosła się w świat wspomnień.
- Malfoy. –
Mruknęła. – Kim ty jesteś? Kim? – Pytała ciszę panującą wokoło.
*
Tymczasem w
tej samej chwili obiekt jej myśli był, jak co dzień w parku. Jak co dzień w
pobliżu jej ławeczki.
Lecz od
kilku dni ona nie przychodziła.
Od kilku
dni nie widział tej burzy brązowych loków, którymi delikatnie poruszał wiatr
między drzewami.
Od kilku
dni nie widział jej pięknych orzechowych oczu smutnie patrzących w nieznane.
Od kilku
dni nie widział jej zgrabnej sylwetki poruszającej się z gracją modelki.
Od kilku
dni za tym… tęsknił?
„Nie mogę
tęsknić za Granger! – Kłócił się z myślami młody arystokrata. – To po prostu
nie możliwe!”
Spojrzał z
odrazą na papieros w swojej dłoni.
-Tyle razy
mi mówiła, żebym rzucił to świństwo – powiedział w przestrzeń. – Lecz nigdy jej
nie posłuchałem.
- Dlaczego?
*
-Kim ty jesteś? – Pytała dziewczyna.
Lecz odpowiadała jej tylko cisza panująca w domu. Nawet na
ulicy ruch się jakby zmniejszył, zrobiło się ciszej. Żadna siła ani materialna
ani inna nie przerywała tej ciszy. Wydawać się mogło, że to cisza przed burzą.
Nie słychać było ptaków, szumu drzew, po prostu niczego. Cisza panująca wokoło
przytłaczała dziewczynę. Ona jeszcze bardziej skuliła się na kanapie i utonęła
we wspomnieniach…
*
- Dlaczego?
– Zapytała go ładna blondynka.
-Co
dlaczego? – Odpowiedział pytaniem zaskoczony Draco.
- Dlaczego
jej nie posłuchałeś?
Draco
zmierzył dziewczynę od stóp do głowy dłużej zatrzymując wzrok na jej niezwykle
jasnych zielonych oczach, które wydawały mu się dziwnie znajome. „Skąd ja je
znam?” – Pytał w myślach, a głośno powiedział:
-A, co cię
to interesuje? W prokuraturze robisz czy co? – Zaśmiał się z własnego żartu.
-Hmmm –
mruknęła dziewczyna. – Tak to się wita starych przyjaciół Smoku? Nie ładnie,
nie ładnie. – Uśmiech, po którym na policzkach dziewczyny pojawiły się słodkie
dołeczki kogoś mu przypomniał.
-Jojo?** To ty? – Zapytał z niedowierzaniem.
-Tak, tak –
Jojo zaśmiał się z jego zdumionej miny i podeszła się do niego przytulić. – No
stary, nic się nie zmieniłeś.
Draco
odwzajemnij uścisk.
-Za to ty
całkiem się zmieniłaś. Zrobiłaś coś z włosami? Wydawało mi się, że były
ciemniejsze?
-Rozjaśniłam
je nieco i…
-Nieco? – Prychnął
ze śmiechem Draco.
-…i
zachorowałam. – Dodała ze śmiechem, odskoczyła od niego i obróciła się dookoła
własnej osi. – I co o tym sądzisz? – Spytała.
-No. – Chwila
ciszy. – Wyglądasz świetnie. Pewnie złamałaś już setki męskich serc?
-Ja? – Zaśmiała
się Jojo. – Chyba ty. Nie zauważyłaś, jak
przyciągasz wzrok wszystkich panienek w parku?
Wybuch
śmiechu Draco spowodował, że z pobliskich drzew uleciały spłoszone ptaki.
-Nie śmiej
się. – Uśmiechnięta dziewczyna stara się mu przerwać ten niekontrolowany
wybuch. – Przestań, no!
Daje mu
kilka minut, żeby się uspokoił.
Draco śmiał
się jak nigdy przedtem. Tak dawno nie czuł się tak dobrze. Tutaj, przy niej
mógł być tylko sobą. Nikogo nie musiał udawać. Nie musiał trzymać się sztywnych
zasad i reguł. Był po prostu sobą, tak jak za dawnych lat.
„Cieszę
się, że ją spotkałem.” – Pomyślał.
-Skończyłeś?
-Tak, he, he,
skończyłem. – Draco poważnieje. – Że niby za mną się dziewczyny oglądają? Za
mną?
-A, co? Za
mną może?
-Daj spokój
Jojo, jakoś nie zauważyłem żadnej.
-Bo nie
patrzysz. – Dziewczyna zamyśla się.
-Tak, co
tam u ciebie słychać? Dawno cię tu nie widziałam. Mieszkasz u Grace?
-Tak, przyjechałem
na wakacje.
Wspomnienie Draco.
-Idziemy. – I kobieta wraz z synem
wyszła na zalany słońcem parking z tyłu budynku.
Wsiedli do długiej limuzyny, zapakowawszy
uprzednio kufer Draco do bagażnika.
-Magnolia Center. – Rzuciła kobieta
do szofera.
- To nie jedziemy do domu? – Zapytał
chłopak.
-Nie, wakacje spędzisz u Grace. Mam
coś ważnego do załatwienia.
Chłopak unosi lewą brew w geście
zdziwienia.
-Nie mogę zostawić cię samego w
domu. Nie teraz
-Ach. – Mrukną Draco i już więcej
się nie odezwał.
„Choć
jestem już pełnoletni, nadal traktuje mnie jak dziecko! – Myślał wtedy
rozgoryczony. –Znowu podrzuca mnie jak bagaż.”
-Draco!
Draco! – Głos Jojo przerwał jego wspomnienia. – Słyszysz mnie?
-Eee,
sorry, zamyśliłem się – Potrząsa głową.
-Było widać
– powiedziała ze śmiechem. – Znowu cię podrzucili, tak jak kiedyś? – Dodała
poważniejąc.
-Taak.
Znowu.
– Powiedział i wyciągną z kieszeni spodni paczkę papierosów. – Chcesz? –
Skierował ją w stronę dziewczyny.
- Nie pale.
- Ja też
powinienem rzucić. – Przyznał szczerze.
- Dlaczego?
- Dlaczego?
Hmmm – zastanawiał się głośno jednocześnie zapalając papierosa. – Bo to
świństwo – dokończył z uśmiechem i się zaciągnął.
-Nie, nie o
to mi chodziło. – Jojo zaczęła kręcić głową.
-Więc, o co?
– Draco patrzy na nią zdziwiony.
-Dlaczego
JEJ nie posłuchałeś? – Ponawia swoje wcześniejsze pytanie, kładąc nacisk na
słowo „Jej”.
Chłopak
spojrzał na nią kompletnie zbity z tropu.
- Ja… –
zaczął.
***
*Rozprawę –
rodzice Hermiony są adwokatami, a nie dentystami tak jak w serii J.K.R.
**Jojo –
Jennifer Johanson, przyjaciółka Draco z wczesnych lat dzieciństwa, córka Amandy
Johnson, przyjaciółki Grace i jej niedalekiej sąsiadki, mugolka (nie wie nic o
magii), ma dwóch braci. Draco poznał ją na jej piątych urodzinach, zaprzyjaźnili
się od razu. Od czasu pójścia do Hogwartu Draco nie utrzymywał z nią częstych
kontaktów, tyle, co dwa razy do roku w święta. Jojo zawszy była mu jak siostra.
Ma zgrana paczkę przyjaciół, z której wyłamał się tylko Draco i Hih [wymowa:
HAJ] (poznamy jej tożsamość w dalszych rozdziałach.).
Hmmm rozdział bardzo przyjemny taki lekki:)) Hermiona ma szczęście, że ma takich przyjaciół, zawsze ją wspierają:) Dlaczego zmieniłaś rodziców Hermiony na adwokatów?? No nie ważne... Co do przyjaciółki Dracona Jojo to... boje się, że stanie się kimś więcej niż przyjaciółką, ale oby nie... :))
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny rozdział. pozdrawiam [hermiona-i-malfoy.blog.onet.pl] xXx