Spirala Nienawiści
25
Rozdział
Dwudziesty Czwarty
Rok 1998
Na przełomie maja
i czerwca
Hogwart
Czasami zastanawiam się jak wyglądało by moje życie
gdybym nie dostała listu z Hogwartu? Czy kończyłabym teraz szkole z
wyróżnieniem, nie martwiąc się o własne życie?
Czy planowałabym wakacyjny wyjazd z przyjaciółmi albo chłopakiem? Czy
pojechałabym do dziadków na wieś, jak to mieliśmy w zwyczaju robić kiedy byłam
mała? Czy szukałabym wakacyjnej pracy na kilka tygodni? Czy byłabym
szczęśliwsza niż jestem teraz?
Nie.
Nie byłabym.
Jestem tu gdzie
zawsze chciałam być. Z mężczyzną z którym chcę spędzić resztę mojego
życia. Z naszym dzieckiem, które
będziemy kochać do szaleństwa i rozpieszczać. Z przyjaciółmi, na których zawsze
mogę liczyć. Razem na zawsze.
Podchodzę do okna w naszej sypialni i lekko je uchylam.
Jest pięknie. Mimo wojny wiszącej w powietrzu czuję zapach polnych kwiatów,
świeżo ściętą trawę na błoniach. Słyszę śpiew ptaków i żaby nad jeziorem.
Słyszę kroki na korytarzu. To on. Pan Malfoy. Wraca ze
spotkania na które mnie nie zaprosili dla mojego
własnego bezpieczeństwa. Opracowali plan. Wiem to. Nic mi nie mówią, ale ja
wiem. Widzę to po ich twarzach, po gestach i sposobie w jaki się do mnie
zwracają. Traktują mnie jak dziecko, które trzeba za wszelką cenę chronić.
Chyba zapominają, że jestem najmądrzejszą czarownica w
szkole!
Wstaję i ze złością zatrzaskuje okno.
Draco podchodzi do mnie i całuje mnie w czubek głowy. Jak
zawsze.
-Przepraszam. – Szepcze czule.
*
Rok 1999
Do końca pozostało
3 dni
Wpatruje się w sufit nade mną.
Jak świat może się szybko zawalić w ciągu kilku minut. W jednej
chwili jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, a w następnej nie chcesz żyć.
Dlaczego ona, a nie ja?
Dlaczego złe rzeczy zawsze przytrafiają się dobrym
ludziom?
Dlaczego to spotkało nas? Czym sobie na to zasłużyliśmy?
Wzdycham.
Już niedługo koniec. Już niedługo ją zobaczę.
*
Rok 1998
Czerwiec
Hogwart
Przeprosiny nie zawsze wystarczą! Co on sobie myśli?! Planują,
konspirują za moimi plecami. Bezczelny!
-Nie bądź taka – mruczy mi do ucha – to nie mój pomysł,
tylko Pottera. Dla bezpieczeństwa.
-Jasne. – Odwracam się do niego. – Ty jak zawsze jesteś święty!
-W tym wypadku tak. – Całuje mnie w czoło i odchodzi,
kierując się w stronę łazienki. – Na co masz ochotę?
-Hmm sama nie wiem. – Znowu wyglądam przez okno. – Sama nie
wiem. – Wzdycham.
**********************************************
Ach dużo się dzieje! W moim życiu mam na myśli, ale nie
zapomniałam! Pisze kiedy mam wolna chwile. Pozdrawiam i udanego tygodnia życzę!